„Dziennik Gazeta Prawna" ironizuje już tytułem „A2, czyli wyrób autostradopodobny", i podaje, że w GDDKiA trwają przetargi na operatorów miejsc obsługi podróżnych (MOP) przy A2 między Łodzią a Warszawą, co oznacza, że będzie można zatankować tam auto najwcześniej we wrześniu 2013 r. Teraz więc kierowcy, którzy nie zatankują na zapas, będą mogli liczyć tylko na koncesjonowaną pomoc drogową — za 200 zł.
Ja nie jestem aż takim pesymistą, przecież jakiś kuzyn czy szwagier dowiezie bańkę paliwa. Przecież będzie to polska autostrada...!
— Na Euro nie uda się wybudować wszystkich odcinków, a przejezdność niektórych autostrad ma umożliwić nowelizacja specustawy drogowej. Pisze o tym Renata Krupa-Dąbrowska w „Rzeczpospolitej" („Drogowa prowizorka może być niebezpieczna"). Co to oznacza dla kierowcy? — Może się zdarzyć, że wprowadzony będzie ruch dwukierunkowy na jednej jezdni, a w skrajnych przypadkach – objazdy. Zamiast więc pomknąć autostradą na mecz, kibice mogą stać w korkach.
„Gazeta Wyborcza" w reportażu „Nic tak nie ożywia jak autostrada" pisze o gorączce inwestycyjnej i nadziejach w Łyszkowicach, osadzie liczącej 1400 mieszkańców w pow. łowickim, tuż przy otwieranej właśnie A2. Nieco chyba autorzy przesadzili, że dojazd do Warszawy zajmie im 30 minut (będą jeszcze bramki i niestety opłaty!), ale owszem może być szybciej niż z niektórych miejscowości przy krajówkach.
To co jednak dla jednych jest szansą, dla innych może oznaczać bankructwo. Już widzę zamykane sklepiki przy odciążonych autostradą szosach i rdzewiejące przy nich reklamy, na które nie ma kto patrzeć.