Polscy rybacy padają ofiarą urzędniczych kontroli wielokrotnie częściej niż ich konkurenci z krajów skandynawskich – wynika z danych Wspólnotowej Agencji Kontroli Rybołówstwa, do których dotarła „Rz". Według polskich rybaków, nasze władze nie są w stanie na forum Unii Europejskiej dostatecznie zadbać o ich interesy.
10 832 razy kontrolowano w latach 2007 – 2011 polskich rybaków dysponujących łącznie 790 jednostkami
Wskutek tych kontroli około 70 polskim armatorom grozi bankructwo. Za przekroczenie limitów połowowych organy kontrolne nałożyły na nich bardzo surowe kary. W dwóch przypadkach sięgnęły niemal 300 tys. zł. Tymczasem przekraczanie limitów połowowych nie jest polską specjalnością. Kilka lat temu na Helu wykryto, że fiński kuter otrzymał od swojego rządu pozwolenie na połów 800 ton dorsza, podczas gdy ówczesny limit dla całej Finlandii wynosił około 1000 ton.
– Kontrole przeprowadzane przez polskie i unijne instytucje, o których mowa w wykazie WAKR, są zaplanowane i przeprowadzone na zlecenie Brukseli. I niestety te dane pokazują słabość przedstawicieli Polski w Unii – mówi „Rz" Grzegorz Hałubek, przewodniczący Związku Rybaków Polskich. Dlaczego? – Bo mamy do czynienia z ewidentną nierównością – tłumaczy.
1719 kontroli w latach 2007 – 2011 dotknęło rybaków z Danii. Rybacka flota Danii: 2789 kutrów