Marchewką w kryzys

Partyzanckie ogrodnictwo zaliczono właśnie do dziesiątki największych światowych trendów w ogrodnictwie. Mieszczuchy zamieniają parki i nieużytki w pomidorowe grządki

Publikacja: 04.08.2012 01:01

Marchewką w kryzys

Foto: Praskie Centrum Rewitalizacji, Robert Gardziński

Tekst z tygodnika "Przekrój"

- Zaczęliśmy od dyni, cukinii i poziomek. Myślimy o uprawie owoców i posadzeniu kwiatów – wymienia Piotr Kojta-Kowalski, który wspólnie z grupą sąsiadek i sąsiadów założył miejski ogród warzywny na warszawskiej Pradze przy Pałacyku Konopackiego. Zapomniany dotąd teren zamienił się w zadbany ogródek. Mieszkanki i mieszkańcy organizują dyżury, podczas których doglądają i podlewają sadzonki. Pomagają im w tym okoliczne dzieciaki. Rośliny rosną jak na drożdżach. Teraz planują budowę kompostowników.

To nie grupy „nawiedzonych ekoaktywistów  takich inicjatyw jest coraz więcej. Przydomowe grządki pojawiły się także w innej części stolicy, przy ulicy Radzymińskiej. Z kolei w pierwszej w Warszawie ekologicznej bibliotece na Białołęce przygotowano miejsce, w którym dzieciaki nauczą się sadzić kwiaty, uprawiać warzywa oraz owoce. Podobnie edukować się mogą maluchy z podwrocławskiej Bielawy. Gmina postawiła na ekologię i otworzyła przedszkole, w którym powstały pagórki, doliny, rzeka piaskowo-kamienna, a w ogrodzie urządzono kącik, gdzie dzieci uprawiają warzywa. Coraz popularniejsze staje się też łączenie sztuki z ekologią. Biuro Wystaw Artystycznych w Zielonej Górze założyło ogród pod hasłem „Warzywniak". W przedsięwzięciu wzięli udział mieszkańcy, którzy przynosili własne sadzonki. Podobna akcja zawitała tego lata do Laboratorium Centrum Sztuki Współczesnej. Tam Juliette Delventhal, szefowa kuchni pochodząca z San Francisco, i artysta Paweł Kruk realizują projekt „We're Like Gardens". Na parkowym terenie pojawiły się bazylia, oregano, pomidory, papryki i kapusta. Akcja odbywa się w ramach artystyczno-społecznego festiwalu Zielony Jazdów, który gości wokół CSW od 21 lipca do połowy września. W ramach festiwalu odbywają się wspólne sadzenie roślin, spotkania kulinarne, warsztaty, wykłady oraz dyskusje na temat slow foodu, alternatywnych rozwiązań wobec masowej produkcji i konsumpcji.

Rewolucja z motyką w tle

Gdzie należy szukać korzeni współczesnych ruchów ogrodniczych? Idea ta zwykle rozkwita podczas kryzysu, kiedy ceny żywności rosną w zastraszającym tempie, a z czasem dostawy świeżych warzyw i owoców stają się nieregularne. Jedne z pierwszych miejskich ogródków warzywnych rozkwitały w okresie wielkiego kryzysu w roku 1929. Ogrodniczy boom nastąpił również podczas II wojny światowej. Uprawa własnej marchewki stanowiła gwarancję posiłku, ale było w tym coś więcej. Podnosiła morale zaangażowanych w wojnę społeczeństw Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych. Z kolei upadek Związku Radzieckiego przyczynił się w dużej mierze do ekspansji miejskiego ogrodnictwa na Kubie – szczególnie w obrębie Hawany. Pozbawieni importowanych z ZSRR pestycydów i nawozów mieszkańcy oraz mieszkanki stolicy zgłębili tajniki uprawy roślin, która dziś zapewnia wyżywienie ponad połowie ludności miasta. Również obecny kryzys spowodował, że miejskie ogródki zaczęły kiełkować we wzmożonym tempie. Detroit – niegdyś stolica przemysłu samochodowego – stanowi dziś arenę dla prężnych społeczno-ogrodniczych inicjatyw.

Prawo do miasta

Najczęściej miejskie ogrody powstają na zasadzie zaskłotowania leżącego odłogiem terenu. Grupa mieszkańców czy aktywistów na własną rękę sprząta, organizuje, adaptuje daną przestrzeń pod uprawę warzyw i innych roślin. Dużo tego typu inicjatyw pojawiło się w latach 70. w Nowym Jorku. Działania ogrodników i ogrodniczek rzucały wyzwanie nieudolnej polityce władz miasta. Z czasem miasto postanowiło wspomóc nowojorskich zapaleńców, m.in. wydzierżawiając teren za symbolicznego dolara na rok oraz tworząc program Operation Green Tumb, w ramach którego dostarczano ogrodni(cz)kom narzędzia oraz wiedzę z zakresu uprawy roślin. Dzisiaj w Nowym Jorku znajduje się około tysiąca ogrodów warzywnych. Udany przykład symbiozy ruchu ogrodniczego z władzami miasta stanowi również berliński Prinzessinnengarten – wielofunkcyjny ogród, w którym można zjeść obiad przygotowany z lokalnych warzyw, kupić sadzonki lub przeczytać książkę (na miejscu działa biblioteka).

Współpraca z instytucjami miejskimi z jednej strony stabilizuje aktywność miejskich ogrodniczek i ogrodników, z drugiej wprowadza nową logikę do strategii planowania przestrzennego. Ostatnio, do jeszcze większej popularyzacji warzywniaków w USA, przyczynił się trawnik Białego Domu, na którym Michelle Obama uprawia warzywa i prowadzi pasiekę. Współpraca z władzami lokalnymi nie zawsze jednak bywa sielankowa. Przykładem jest głośna sprawa 114 nowojorskich ogrodów, które administracja Rudolpha Giulianiego postanowiła zlicytować w 1999 r. Ówczesny burmistrz Nowego Jorku chciał rozprawić się z ogrodami, argumentując swoją decyzję koniecznością budowania nowych mieszkań. Wobec planów unicestwienia społecznościowych ogrodów działacze i działaczki utworzyli szeroką koalicję, dzięki czemu udało się zachować wszystkie ogrody.

Ekologiczne czy toksyczne?

Sceptycy miejskich grządek argumentują, że ziemia w centrum miast jest zbyt skażona, aby uprawiać na niej jedzenie. – To samo można powiedzieć o produktach z supermarketów. Ich błyszczące owoce i warzywa też mogą niepokoić. To właśnie ten lęk zwrócił wiele osób ku alternatywie miejskiego ogrodnictwa. Po prostu trzeba zachować rozsądek i nie sadzić pod kominami – uważa kurator sztuki Jakub Śwircz, który na swoim tarasie uprawia warzywa i zioła. – Pomidory kwitną, mięta smakuje świetnie, bazylia rośnie – wymienia zadowolony. To dopiero początek. Ma w planach powiększenie przydomowego ogródka.

Skąd tak duża popularność dzikiej przyrody w przestrzeni publicznej? Specjaliści i specjalistki zajmujący się badaniem miast wiążą ją z nadejściem tzw. późnej nowoczesności czy postfordyzmu. Dobry przykład stanowi tutaj Detroit: uprawa warzyw jest odpowiedzią na gwałtowną dezindustrializację miasta i wysoką stopę bezrobocia. W Kanadzie, gdzie miejskie ogrodnictwo jest mocno rozwinięte, wpisuje się ono w nurt zwany Community Food Security (społecznościowe bezpieczeństwo żywnościowe). Ruch ten głosi idee lokalności, samowystarczalności, niezależności od globalnej produkcji żywności. Propaguje tworzenie alternatywnych systemów zaopatrzenia w żywność. W Toronto organizowane są warsztaty dotyczące ekologicznych korzyści wynikających z lokalnej uprawy warzyw. Ich uczestnicy i uczestniczki mogą się m.in. dowiedzieć, ile żywnościomil (ang. food miles) udało im się zaoszczędzić dzięki pracy w społecznościowym ogrodzie.

Przeciw wykluczeniu, dla aktywizacji

Warzywne zakątki spełniają wiele innych społecznych funkcji. Lauren Baker, opisując kanadyjskie ogrody, podkreśla ich znaczenie dla osób starszych oraz imigrantów. W Toronto funkcjonuje miejski ogród w całości utrzymywany przez starszych ludzi chińskiego pochodzenia, stał się on jednym ze sposobów na oswojenie obcego otoczenia, a także na utrzymanie łączności z własną kulturą – chińscy seniorzy i seniorki uprawiają egzotyczne, charakterystyczne dla swojej ojczyzny warzywa. Z kolei ogrody zlokalizowane w ubogich, zagrożonych przestępczością dzielnicach przeciwdziałają wykluczeniu społecznemu. Przyczyniają się do wzmacniania więzi pomiędzy sąsiadami. Są miejscami spotkań – w szczególności dla kobiet i dzieci. Społeczne miejskie warzywniaki to nie tylko zagospodarowane skrawki ziemi, ale także przestrzeń do wspólnego nieukierunkowanego na zysk działania. Mieszkańcy i mieszkanki odzyskują moc nadawania kształtu swojemu najbliższemu otoczeniu. Kto wie, może i na Stadionie Narodowym będziemy kiedyś uprawiać pomidory?

Tekst z tygodnika "Przekrój"

- Zaczęliśmy od dyni, cukinii i poziomek. Myślimy o uprawie owoców i posadzeniu kwiatów – wymienia Piotr Kojta-Kowalski, który wspólnie z grupą sąsiadek i sąsiadów założył miejski ogród warzywny na warszawskiej Pradze przy Pałacyku Konopackiego. Zapomniany dotąd teren zamienił się w zadbany ogródek. Mieszkanki i mieszkańcy organizują dyżury, podczas których doglądają i podlewają sadzonki. Pomagają im w tym okoliczne dzieciaki. Rośliny rosną jak na drożdżach. Teraz planują budowę kompostowników.

Pozostało 92% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo