Media i organizacje pozarządowe na Białorusi i Ukrainie skarżą się na sposób wydawania wiz obywatelom tych krajów. Utyskują również organizacje zrzeszające tamtejszych Polaków. Zarzuty? Petenci są oburzeni, bo trudno umówić się do konsulatów, a równocześnie kwitnąć ma handel nielegalnymi wizami.
Polski MSZ przekonuje jednak, że polityka wizowa na Wschodzie to nasz sukces. I przytacza dane: na Białorusi czy Ukrainie wydajemy około połowy wszystkich wiz, wklejanych do paszportów przez konsulaty państw UE. W samym tylko lwowskim okręgu konsularnym w 2011 r. wizy otrzymało 286 tys. osób, czyli cztery procent całej ludności. W 2012 r. odnotowano tam przyrost wydawanych wiz o 12 proc. Podobnie jest w innych placówkach .
Przestępcy wykorzystują system
Dziś w siedzibie Ministerstwa Spraw Zagranicznych odbyło się specjalne spotkanie w tej sprawie. Z dyplomatami spotkali się przedstawiciele polskich organizacji pozarządowych i instytutów naukowych, zajmujących się tematyka wschodnią.
Przypominali urzędnikom MSZ o problemach związanych z wydawaniem wiz, które również opisywała „Rz". Ich zdaniem bardzo nieskuteczny jest system internetowy e-konsulat, który miał ostatecznie zlikwidować kolejki. Praktycznie nie sposób zapisać się na wizytę w konsulacie, nawet na termin odległy 3–4 miesiące. Niekoniecznie sprawdza się outsonrcing, czyli działanie oficjalnych pośredników. Powód? Koszt blisko 20 euro, co dla przeciętnego Ukraińca wcale nie jest mało.
– W przypadku e-konsulatu padliśmy na Ukrainie ofiarami zorganizowanych grup przestępczych – mówi polski dyplomata. System miał być bowiem przyjazny dla obywateli. W założeniach można się było zapisać na konkretny termin, a potem zmienić dane albo i datę. Tymczasem pojawia się wiele fałszywych wpisów, czasem z nazwiskiem „xy", wpisanych dziesiątkami z jednego komputera, blokujących kolejkę. W efekcie często spośród 30 osób zarejestrowanych przez e-konsulat, które miały się pojawić w polskiej placówce, zjawia się zaledwie kilka. Dlaczego tak się dzieje? – W interesie grup przestępczych, które żerowały na zainteresowaniu polskimi wizami i oferowały rzekome „ułatwienia" za grube pieniądze, jest tworzenie chaosu i powiększanie kolejki po wizy – wyjaśnia dyplomata.