Reklama

Duch obywatelski, czyli drugaja put'

Subotnik Ziemkiewicza

Publikacja: 29.09.2012 12:35

Rafał A. Ziemkiewicz

Rafał A. Ziemkiewicz

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Są dwa znaczenia słowa „obywatel". Zasadnicze ? i tutejsze. Zasadniczo obywatel to świadomy członek wspólnoty społeczności lub państwa, mający określone uprawnienia, przyjmujący za swą wspólnotę odpowiedzialność, i, co najbardziej świadczy o jego obywatelskości, aktywnie angażujący się na rzecz wspólnego dobra.

Tutejsze znaczenie słowa obywatel wyłożył natomiast niegdyś  niezapomniany Kisiel. Obywatel ? to u nas „taki, który umie się obywać bez". Bez tego wszystkiego, bez czego obywatele państw cywilizowanych obyć by się nie umieli, i czego, gdyby im próbowano zabrać, broniliby z oburzeniem.

Obywatel PRL obywał się więc bez sklepu, w którym można by normalnie coś kupić, i to to, co się akurat kupić ma ochotę, bez „polowania" na towar, stania godzinami w kolejkach, załatwiania i wielkiej łaski. Obywał się, jeśli akurat ogłoszono odpowiedni stopień zasilania, bez prądu, bez ciepłej wody, bez przyjaznego mu urzędu, bez wolności słowa, zgromadzeń i innych praw obywatelskich i osobistych. Pił wódkę o smaku karbidu, popychał gliniastym chlebem z pasztetówką o smaku szajspapieru, mieszkał kątem, kombinował i ? no, właśnie, obywał się. Bo nie widział innego wyjścia, bo przywykł, bo się spodziewał, że może być jeszcze gorzej.

W dwadzieścia lat po symbolicznym oddaniu polskiemu orłu korony duch tak rozumianego obywatelstwa wracaz największym impetem. Tu trzeba oddać im wszystkim, Donaldowi Tuskowi, neo-nomenklaturze, na której opiera się jego władza, służącym jej mediom i tzw. elitom opiniotwórczym, że odnieśli sukces niewyobrażalny. Sukces, który jeszcze pięć lat temu wydawał się nie do pomyślenia.

Bo przez paręnaście pierwszych lat III RP wydawało się, że „obywatelstwo" w sensie peerelowskim się skończyło. Że Polacy chcą państwa na miarę nowoczesnej Europy, chcą być narodem jak inne, wolnym, dumnym, szanowanym, a nie trzodą niewolników. Że chcą żyć lepiej, że chcą być dobrze rządzeni, i że dostawszy narzędzia demokracji ? wymuszą to.

Reklama
Reklama

Trzeba im oddać, wedle zasady „cesarzowi co cesarskie" ? odnieśli sukces niewiarygodny.

Przyuczyli polactwo, by się wyrzekło tych marzeń, i by się znowu nauczyło obywać. Obywać bez prawdomównej, uczciwej władzy, która by się kierowała dobrem wspólnym, a nie garnięciem pod dupska dla siebie, rodzin i kumpli. Władza jest jaka jest, jak zwykle, spodziewałeś się innej? Naiwny byłeś. Trzeba się obyć.

Można się obyć się bez porządnego szpitala, bez porządnej szkoły, bez wygodnych, nie zatłoczonych i nie wykolejających się co chwila pociągów, bez sprawiedliwych sądów, sprawnej prokuratury i dającej poczucie bezpieczeństwa policji. Bez uczciwego banku, który nie okrada frajerów w biały dzień, bez mówiących prawdę telewizji, bez nadziei na lepszą przyszłość, chyba że na emigracji. Bez krztyny zdrowego rozsądku w działaniach urzędów, które europejskim wzorem potrafiły odebrać dzieci uczciwym, kochającym się i pobożnym rodzicom za to tylko, że byli biedni, a oddać je „rodzinie zastępczej" w której dzieci, wzięte dla zasiłku, katowano, aż zakatowano na śmierć. Bez odrobiny narodowej godności, gdy okazuje się, że zwłoki tragicznie zmarłych wybitnych naszych obywateli potraktowali czekiści jak padlinę, a ślady po tajemniczej katastrofie posprzątali bez ich badania, bo przyczyny tragedii starym zwyczajem ogłosili już w pięć minut po niej.

Jeśli umiemy się obyć bez rządu, bez przywódcy, który by w tym momencie odważył się bodaj szepnąć: stop, jesteśmy wolnym, niepodległym krajem, jesteśmy członkami NATO i Unii Europejskiej, a wasz prezydent kilka godzin temu deklarował gotowość utworzenia międzynarodowej komisji do zbadania wypadku, domagamy się uszanowania podstawowych zasad ? to znaczy, że jako masa ponownie nabraliśmy tej umiejętności obywania się bez wszystkiego tego, co ludzie normalni uważają za elementarne. To znaczy, że oni mogą z nami zrobić wszystko. A my powiemy, że ot, pewnie deszcz pada, a ta substancja na głowie? Oj tam, oj tam, można się przecież obyć bez czystej głowy i bez zapachu świeżości.

Jeśli większość ankietowanych spodziewa się pod obecnymi rządami, że w najbliższych latach sytuacja i kraju, i ich osobista, się pogorszy, i mimo to nie domagają się zmiany tych rządów ? to znaczy, że oni mogą dalej kłamać, kombinować i rozszabrowywać wspólne dobro najzupełniej spokojnie.

W porannym TVN, który włączyłem z jakiegoś bezmyślnego odruchu, powitały mnie trzy postacie ze skrzywionymi nosami, z minami, jakby w studiu pod ich stopami leżała jakaś wyjątkowo śmierdząca kupa. Dobrze odżywiony prezenter, celebrytka o twarzy z fotoszopa i pani od pisania wstępniaków u Lisa informowali z tymi wykrzywionymi nosami, że dziś w Warszawie lepiej nie zbliżać się do centrum, bo rozbijają się po nim ludzie, którzy, wyobraźcie sobie państwo, domagają się wolności! To ci dopiero, są tacy, którzy twierdzą, że w Polsce czegoś brak, a już wolności zwłaszcza! To co niby, padło morderczym sztychem z nastrzykanych warg, mają powiedzieć mieszkańcy Korei Północnej czy Kuby? Fakt, zawstydziłem się, tam się potrafią obywać dużo bardziej niż my, jeszcze przed nami długa droga.

Reklama
Reklama

Więc śniadaniowa trójka z TVN pokiwała głowami nad niewyobrażalnym tupetem tych, co się obyć nie potrafią, doradziła, żeby

dziś w Warszawie można iść na bulwary, gdzie szykują się atrakcje sportowe, ale za to jutro, a jutro, proszę państwa, też miasto będzie zablokowane, „ale z innej, radosnej okazji" ? pani prezydent urządza nam maraton!

I nie wiem dlaczego, przypomniał mi się kawał zza wschodniej granicy, opowiadany kiedyś przez rozgoryczonego białoruskiego opozycjonistę. Ten kawał wymaga drobnego przypisu, bo nawiązuje do tam znanej każdemu, a nas na szczęście nieco mniej, sowieckiej mitologii. Zdanie „my pajdziom drugoj putiom", czyli „pójdziemy inną drogą", wypowiada w niej młody Lenin do matki po skazaniu za próbę zamachu na cara jego starszego brata ? zdaniem tym wskazując, że w swym genialnym umyśle stworzył właśnie podwaliny pod wielką oktiabrską rewolucję.

A kawał jest taki: w brzuchu u Rosji spotykają się Czeczenia i Białoruś. Czeczenia pyta współczująco: i szto, was toże Ruskie sniali?  Na co Białoruś: niet, my paszli drugim putiom.

Żeby moje dzieci nie opowiadały kiedyś tego kawału o własnym kraju, kończę stukanie w klawisze i idę na ulicę, podziękować ludziom, którym chciało się ruszyć z domów, żeby słowu „obywatel" przywracać właściwie znaczenie.

Są dwa znaczenia słowa „obywatel". Zasadnicze ? i tutejsze. Zasadniczo obywatel to świadomy członek wspólnoty społeczności lub państwa, mający określone uprawnienia, przyjmujący za swą wspólnotę odpowiedzialność, i, co najbardziej świadczy o jego obywatelskości, aktywnie angażujący się na rzecz wspólnego dobra.

Tutejsze znaczenie słowa obywatel wyłożył natomiast niegdyś  niezapomniany Kisiel. Obywatel ? to u nas „taki, który umie się obywać bez". Bez tego wszystkiego, bez czego obywatele państw cywilizowanych obyć by się nie umieli, i czego, gdyby im próbowano zabrać, broniliby z oburzeniem.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Raport GUS. Mazowsze starzeje się w szybkim tempie
Kraj
Wycieczki i masaże za pół miliona, czyli KPO po warszawsku
warszawa
Wygaszą Powiśle, by oglądać spadające gwiazdy. Centrum Nauki Kopernik zaprasza na deszcz Perseidów
Kraj
Miejscy wolontariusze bez ubezpieczeń? Warszawa odmawia wsparcia
Reklama
Reklama