Kontrowersje wśród prawników wywołała publikacja "Rz" o braku kontrasygnaty premiera pod postanowieniem o powołaniu w skład Krajowej Rady Prokuratury Edwarda Zalewskiego i Krajowej Rady Sądownictwa Łukasza Bojarskiego. Według prawników każdy akt urzędowy prezydenta - jeśli nie jest prerogatywą - musi być podpisany przez premiera. Jeśli nie jest - akt taki jest bezwzględnie nieważny. Mówi o tym art. 144 Konstytucji.
Zdaniem prof. Zbigniewa Ćwiąkalskiego, byłego wiceministra sprawiedliwości i prof. Haliny Zięby-Załuckiej, specjalisty z zakresu prawa konstytucyjnego i praw człowieka niekontrasygnowany akt jest bezwzględnie nieważny i stanowi jedynie projekt aktu.
Kancelaria Premiera w odpowiedzi przesłanej do "Rz" dowodzi, że pod tym aktem nie jest wymagana kontrasygnata. Ale nie powołuje się na żaden przepis a jedynie praktykę... poprzedniego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który bez kontrasygnaty zdecydował o powołaniu w skład Krajowej Rady Sądownictwa Ewę Stryczyńską. - Sprawa dotyczy tzw. aktu indywidualnego dotyczącego powołania na funkcję przedstawiciela Prezydenta RP - tłumaczy oględnie Centrum Informacyjne Rządu.
Sędzia Jarema Sawiński, wiceprzewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa w oświadczeniu stwierdził, że "niezbędna jest w tym zakresie kontrasygnata Premiera prowadziłoby do wniosku, że Prezes Rady Ministrów miałby bezpośredni wpływ na obsadę dwóch członków". Członkowie rad mają ogromną władzę: opiniują wnioski dyscyplinarne, rozpatrują i ocenią kandydatury do pełnienia stanowisk prokuratorskich i sędziowskich, opiniują wniosek premiera o odwołanie Prokuratora Generalnego przed upływem kadencji.
Kancelaria Prezydenta przyznaje, że taką praktykę stosował już poprzedni prezydent Lech Kaczyński: bez kontrasygnaty powoływał swojego przedstawiciela w Komisji Nadzoru Finansowego i w Radzie Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. A prezydent Komorowski powołał w tym trybie także przedstawiciela w Komisji Nadzoru Finansowego.