Formalna decyzja w Prokuraturze Generalnej zapadła wczoraj, ale jeszcze w dniu publikacji artykułu zapowiadał takie działanie jej rzecznik Mateusz Martyniuk. A dzień później o zajęciu się śledczych kontrowersyjnym rozporządzeniem mówił z sejmowej mównicy premier Donald Tusk. Sugerował wówczas, że odpowiedzialność za nieprawidłowości może ponosić PiS, bo to rządów tej formacji miały zapaść kluczowe decyzje.
- Ktoś wprowadził takie normy ekologiczne tak wyśrubowane, że konsekwencją tego była konieczność budowania ekranów nie tam, gdzie to jest rzeczywiście konieczne - mówił premier. - Zgadzam się z tymi, którzy uważają, że okoliczności wprowadzenia tej normy powinna zbadać prokuratura. Powiem więcej, zbada to prokuratura.
Ani Centrum Informacyjne Rządu, ani rzecznik Paweł Graś nie odpowiedzieli na pytanie „Rz" czy premier lub ktoś z podległych mu osób złożył w tej sprawie formalne zawiadomienie do niezależnej prokuratury.
Z kolei posłowie opozycyjnych ugrupowań: Solidarnej Polski i SLD zwracali po naszym artykule uwagę nie na samo rozporządzenie lecz fakt, że przez 5 lat koalicja nie kwapiła się ze zmianą rozporządzenia, w wyniku którego firmy montujące ekrany zbiły fortunę, tylko bowiem Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wydała na nie ponad pół miliarda zł netto.
W Niemczech normy są ostrzejsze, a ekranów jest mniej niż u nas