Prestiżowe niepowodzenie

Przeprowadzone 25 lat temu referendum opozycja uznała za próbę nieuczciwej legitymizacji władzy

Publikacja: 29.11.2012 00:01

Prestiżowe niepowodzenie

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz rg Rafał Guz

Red

25 lat temu, 29 listopada 1987 roku, odbyło się referendum na temat tzw. "drugiego etapu reformy gospodarczej". Tekst z archiwum tygodnika Plus Minus

I.

Po południu 19 marca 1987 r. warszawscy przechodnie zauważali namalowane na tramwajach symbole "Solidarności" i hasła: "Podwyżki - stop, nędzy - dość". Tak dawał o sobie znać ruch społeczny, zepchnięty pięć lat wcześniej w nielegalność. Napisy, starte nocą przez aktyw partyjny, potwierdzały istnienie "podziemia", lecz świadczyły zarazem ostłumieniu siły, która pociągnęła u progu dekady 10 milionów Polaków.

W drugiej połowie lat 80. opozycja wiedziała, że aby mieć wpływ na życie państwa - musi wypracować nowe metody działania. Podobny problem miała przed sobą władza: rządziła krajem wynędzniałym i pozbawionym autorytetu. Przełamanie strukturalnego kryzysu, który dręczył gospodarkę, wymagało stanowczych reform, czyli kolejnego ciężaru dla ludności, znękanej ciągłymi podwyżkami i brakami. Chcąc reformować kraj, władza musiała częściowo przynajmniej pozyskać społeczeństwo.

W lipcu 1986 r. X Zjazd PZPR rzucił hasło "II etapu reformy gospodarczej" (pierwszym, co przyznawano - nieskutecznym, miało być porządkowanie ekonomii w stanie wojennym) , które miało oznaczać wpisanie zasad rynkowych i wolnej konkurencji w scentralizowaną nadal strukturę państwa.

Dwa miesiące później ogłoszono amnestię: ponad 200 więźniów politycznych odzyskało wolność. Władze uderzały w reformatorskie tony, głosząc chęć dialogu ze społeczeństwem, a zarazem ignorowały istnienie "Solidarności". Działania, służące zepchnięciu opozycji na margines, stały się subtelniejsze i lepiej przyswajalne społecznie; reżim przejął część jej haseł: prasa wiele pisała o samorządzie czy konsultacji społecznej. W strukturach "Solidarności" pojawiły się obawy, że w tej sytuacji "ruch znalazł się w stadium obumierania" - stąd problem nowych metod działania.

Konieczność zmian, dostrzegana i przez władzę, iopozycję, znalazła odbicie w idei referendum, ogłoszonej latem 1987 r.

II.

Amerykański dziennik "The Wall Street Journal" zamieścił 30 lipca 1987 r. wywiad z Wojciechem Jaruzelskim. Generał zapowiadał rozpisanie ogólnopolskiego referendum, w którym obywatele wyrażą opinię na temat programu radykalnych reform gospodarki prowadzących do powstania rynku, na jakim "towary czekałyby na kupujących, a nie odwrotnie".

Zapowiedź tę rychło nagłośniono w kraju jako inicjatywę Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego, stworzonego przez władze w 1982 r. , a mającego skupiać Polaków wokół wizji odnowy państwa. Na początku października V Plenum KC PZPR poparło ideę referendum, jako "logiczną konsekwencję urzeczywistnianej od IX Zjazdu partii linii socjalistycznej odnowy i porozumienia narodowego". W ślad za tym, 12 października Sejm, "podejmując inicjatywę PRON", wyznaczył termin referendum na 29 listopada, określenie pytań odkładając do następnego posiedzenia. Posłowie wysłuchali też premiera Zbigniewa Messnera, który przedstawił plan "II etapu" jako przełom w życiu państwa.

Działaniom władz towarzyszyło duże zainteresowanie: "... gazety zniknęły z kiosków, a ulice przez kilka dni pustoszały podczas dziennika czy transmisji z Sejmu prawie jak podczas Mundialu" - pisał komentator podziemnego "Tygodnika Mazowsze". Na tych samych łamach pisano równocześnie o wewnętrznej słabości opozycji, nie umiejącej odnaleźć się w nowej sytuacji. Jednak wkrótce gremia "Solidarności" skupiły się na dyskusji o referendum.

Odrzucono je jako "czek in blanco": jednorazowy akt posłużyć mógł władzy za legitymizację działań, pozbawionych społecznej kontroli, lub po prostu jako usankcjonowanie kolejnych podwyżek cen, bez istotnych zmian struktury gospodarki. Zarazem jednak działacze opozycji oceniali, że referendum może mieć sens, jeśli pytania będą konkretne - np. o kształt samorządu czy ordynacji wyborczej. Najważniejsze byłoby pytanie, dotyczące legalizacji "Solidarności".

Takie poglądy znalazły wyraz w oświadczeniu, podpisanym przez Lecha Wałęsę. Czekano jednak na sejmową decyzję o pytaniach, która zapadła ostatecznie 23 października Brzmiały one:

"1. Czy jesteś za pełną realizacją przedstawionego Sejmowi programu radykalnego uzdrowienia gospodarki, zmierzającego do wyraźnego poprawienia warunków życia, wiedząc, że wymaga to przejścia przez trudny dwu-trzyletni okres zmian?

2. Czy opowiadasz się za polskim modelem głębokiej demokratyzacji życia politycznego, której celem jest umocnienie samorządności, rozszerzenie praw obywateli i zwiększenie ich uczestnictwa w rządzeniu krajem? "

Z uchwały i wypowiedzi prominentów wynikało, że "trudny okres zmian" oznaczać ma duże wzrosty "urealnianych" cen, zaś reformy wpiszą konkurencję i sektor prywatny w centralnie planowaną gospodarkę. Natomiast "polski model demokratyzacji" to kontynuacja dotychczasowych kroków: tworzenie ciał, służących "konsultacji społecznej", rozwój samorządu i zmiany w prawie wyborczym, wprowadzające mechanizm demokratyczny w monopartyjne państwo, w którym nie było miejsca dla "Solidarności".

Reakcją opozycji było oświadczenie, wzywające do bojkotu referendum. Ogólnikowość pytań i brak wzmianki o pluralizmie związkowym skłaniały do uznania imprezy za próbę nieuczciwej legitymizacji władzy.

III.

Wkrótce plac Konstytucji w Warszawie ozdobiła wielka plansza z napisem "TAK dla nowego myślenia". Wcałej Polsce pojawiły się plakaty: biegnący po zielonej łące młodzi ludzie i zapewnienie - "Referendum: TAK dla naszej przyszłości". Inaczej wyglądali przedstawiciele młodego pokolenia, którzy przechadzali się w centrum Wrocławia dwa dni przed referendum, odziani w łachmany i potrząsali tekturowymi urnami, wykrzykując: "Wrocław miastem 200-procentowej frekwencji! ". Podobne happeningi, organizowane w innych miastach, miały być drwiną z władzy, ale i świadczyły o mało napiętej atmosferze w kraju.

29 listopada od rana głosowano: obywatele zjawiali się w komisjach dość tłumnie. Nazajutrz "Trybuna Ludu" zamieściła relację odniu referendalnym, w której wytłuszczono, że "czuje się zbieżność tych dat" - 29 listopada 1830 i 1987 r. Władze starały się ukazać referendum jako wielkie wydarzenie, porównywalne z najznaczniejszymi momentami polskiej historii. Patetyczne określenia zderzyły się jednak wnet z informacją o wynikach głosowania, podaną przez Centralną Komisję ds. Referendum: do urn poszło ponad 67 proc. uprawnionych, z których większość odpowiedziała "tak" na oba pytania - jednak w liczbach bezwzględnych uczyniła tak mniej niż połowa uprawnionych obywateli (I pyt. : 44, 3 proc. i II - 46, 3 proc. , co wedle przepisów czyniło referendum nie rozstrzygniętym.

Było to trudne do interpretacji. Jerzy Urban obwieścił na konferencji prasowej sukces władz: ogłoszony przez "S" bojkot nie udał się, a wynik dowodzi demokratyzmu procedury, lepszej od zachodnich wzorców. Opozycja dopowiedziała, że rząd może być szczęśliwy z rezultatu, nie krępującego mu rąk i nie zobowiązującego nadmiernie. Zarazem wynik mógł zdawać się porażką władz, które tak uwierzyły w moc swej propagandy, że źle oceniły sytuację i skazały się na prestiżowe niepowodzenie.

Rząd Messnera zapowiedział, że zacznie wprowadzać złagodzoną nieco wersję "II etapu", zaś "Solidarność" toczyła wewnętrzną dyskusję na temat dalszych działań. Pojawiły się głosy, że w sytuacji, gdy władze demonstrują "otwarcie się" na społeczeństwo, "S" winna przeniknąć do niektórych legalnych struktur, takich jak samorządy, i w ten sposób wpływać na sprawy państwa, przygotowując się do ewentualnego dialogu z rządem. Frekwencja w referendum wykazała ruchliwość społeczną, z której i opozycja wyraziła zadowolenie, bo mogło to zapowiadać ogólne ożywienie i nowe pola działania.

Liczono na ewolucję systemu, o którym związany z opozycją Aleksander Paszyński mówił jesienią 1987 r. , że trwać może jeszcze dziesięciolecia. Referendum przypadło jednak na czas, gdy rysowały się już, może niedostrzegalne dla współczesnych, zalążki rychłego przewrotu. Sukces strajków majowych następnego roku, odgórne reformy i oddolne wzmocnienie "Solidarności" stworzyły nową rzeczywistość - wkrótce władza usiadła do rozmów z opozycją, a kilkanaście miesięcy po referendum trwały już obrady "okrągłego stołu".

Listopad 1997

25 lat temu, 29 listopada 1987 roku, odbyło się referendum na temat tzw. "drugiego etapu reformy gospodarczej". Tekst z archiwum tygodnika Plus Minus

I.

Pozostało 98% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej