Mężczyzna upatrzył sobie stojącego na rogatkach Złotoryi volkswagena polo na jesieni ubiegłego roku.

Od początku działał zgodnie ze swoim planem. Włamał się do samochodu, wybijając w nim szybę. Potem żeby nie zwracać na siebie uwagi przepchnął auto dalej. Złodziej nie miał oczywiście kluczyków, więc postanowił odpalić go za pomocą łączonych kabli, na tzw. styk.

Połączone kable zaczęły iskrzyć pod maską samochodu, aż doprowadziły do pożaru samochodu. Auto doszczętnie spłonęło, a "pechowego" złodzieja złapała policja.

Za kradzież samochodu i jego spalenie Grzegorzowi C. grozi nawet kilka lat więzienia.

Cenę auta oszacowano na około dwa tysięce złotych.