Bezrobotny napadał na banki

Piotr J. napadał na banki ponieważ – jak twierdził – był bezrobotny i potrzebował pieniędzy na życie i opłaty. Teraz grozi mu za to do 15 lat więzienia.

Publikacja: 15.03.2013 18:28

47-latek ma na koncie napady na osiem banków oraz urzędów pocztowych w Poznaniu i okolicach. Akt oskarżenia przeciwko niemu trafił do sądu.

- Oskarżony z napadów uczynił swoje stałe źródło dochodu – mówi  Magdalena Mazur-Prus,  rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Piotr J. przez ponad rok - od stycznia 2010 r. do lutego 2012 r. dokonał lub usiłował dokonać przestępstw rozboju i rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia na placówki bankowe i pocztowe na terenie  Poznania, Szamotuł, Czerwonaka, Gruszczyny oraz  Środy Wielkopolskiej.

- Zasłaniając twarz kominiarką lub szalikiem wchodził do pomieszczeń banku,  krzyczał:  „to jest napad" i żądał wydania pieniędzy znajdujących się w kasie – mówi prokurator Mazur-Prus.

Napastnik trzymał w ręku rewolwer alarmowy i groził pracownikom  banku, że go użyje, a czasami nawet przykładał broń do skroni kasjerek. Piotr J. przyznał się do zarzucanych mu przestępstw i w dość osobliwy sposób tłumaczył śledczym dlaczego zaangażował  się w przestępczą działalność. - Oskarżony wyjaśnił, że dokonał napadów, ponieważ stracił pracę i potrzebował pieniędzy na życie i regulowanie zaciągniętych wcześniej zobowiązań. Mając na uwadze liczbę zdarzeń, odstępy czasowe pomiędzy napadami, prokurator uznał, iż popełniając pięć z ośmiu zarzucanych przestępstw, oskarżony uczynił sobie z ich popełnienia stałe źródło dochodu - powiedziała Mazur - Prus.

Za przestępstwo z użyciem broni palnej grozi od 2 do 12 lat pozbawienia wolności. Jednak w przypadku uczynienia sobie z popełnienia przestępstwa stałego źródła dochodu maksymalnie może to być 15 lat.

Liczba napadów na banki w ostatnich latach spada. W 2011 roku było ich 170, czyli o 24 mniej niż w roku 2010. Danych za ubiegły rok jeszcze nie opublikowano.

- Zazwyczaj  takie napady są dzisiaj „dziełem" amatorów. Atakują małe oddziały czy punkty kasowe, grożą atrapą broni,  a ich łupem padają niewielkie sumy.  Sprawcy są z reguły szybko ustalani - mówi „Rz" Wojciech Stawski, były policjant, a obecnie ekspert do spraw zabezpieczeń bankowych.

Wśród napastników zdarzają się bezrobotni, ale trudno doszukać się prawidłowości, że im w danym rejonie więcej ludzi bez pracy, tym więcej takich pomysłów na szybki zarobek na jaki wpadł Piotr J.

- Dwa lata temu prowadziłem analizę, z której wynikało, że w województwach o największym bezrobociu, liczba napadów na banki była najmniejsza – mówi Wojciech Stawski.

Bardziej dochodowe niż napady na banki są dla przestępców bankowe oszustwa i wyłudzenia. Najbardziej spektakularne miało miejsce w 2011 r. w Warszawie, gdzie oszust włożył do bankowej wrzutni pocięty papier, deklarując, że to 1,5 mln euro, a wkrótce potem wyjął prawdziwe pieniądze.

W tej sprawie za pomocnictwo w oszustwie wielkich rozmiarów warszawska prokuratura oskarżyła  Magdalenę M., która pomogła wyłudzić  pieniądze. Organizator  skoku, 42 –letni  obecnie Sławomir Sz. wciąż jest poszukiwany listem gończym.

47-latek ma na koncie napady na osiem banków oraz urzędów pocztowych w Poznaniu i okolicach. Akt oskarżenia przeciwko niemu trafił do sądu.

- Oskarżony z napadów uczynił swoje stałe źródło dochodu – mówi  Magdalena Mazur-Prus,  rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Materiał Promocyjny
Szukasz studiów z przyszłością? Ten kierunek nie traci na znaczeniu
Kraj
Ruszyło śledztwo w sprawie Centrum Niemieckiego
Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji
Kraj
Najważniejsze europejskie think tanki przyjadą do Polski
Kraj
W ukraińskich Puźnikach odnaleziono szczątki polskich ofiar UPA