Ta istniejąca od niespełna roku partia domaga się od Sejmu złotówki odszkodowania za, jak to ujęła w swoim pozwie, „szkodę spowodowaną  czynem niedozwolonym – wydanie aktu normatywnego 'Ustawa z dnia 14 marca 2003 roku o referendum ogólnokrajowym' ".

Jak zauważają przedstawiciele partii, w marcu ubiegłego roku Sejm odrzucił wniosek o przeprowadzenie referendum w głośnej sprawie podniesienia wieku emerytalnego a pod wnioskiem w tej sprawie podpisało się aż 1,5 miliona obywateli. – Sejm nie miał do tego prawa. Art. 4 ust. 2 Konstytucji mówi, że „Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio".

Z tego przepisu wynika, że Sejm nie może odrzucić takiego wniosku - argumentował w pozwie Adam Kotucha, przewodniczący Demokracji Bezpośredniej. Podkreślił, że przepisy ustawy o referendum ogólnokrajowym są niekonstytucyjne, bo pozwalają Sejmowi RP na odrzucenie obywatelskiego wniosku referendalnego (np. jak miało miejsce w przypadku ustawy emerytalnej w marcu 2012 roku). - W ten sposób walczymy o władzę bezpośrednią obywateli na drodze sądowej, szykując drogę dla skargi konstytucyjnej. To obywatele są "szefami" polityków a nie na odwrót – przypominają członkowie Demokracji Bezpośredniej. Stołeczny sąd ma dziś wydać wyrok w tej sprawie.