Jak mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury zarzuty wobec Mieczysława B., byłego szefa Planetarium w tym mieście pozostają w związku z wypłatą głównej księgowej i kierownikowi administracji Planetarium, w latach 2010 – 2011 blisko 180 tys. zł. – Dostały pieniądze za pracę polegającą na rejestracji aktywność Słońca w ramach zasobów udostępnianych przez NASA za pośrednictwem Internetu, co jest bezpłatne – tłumaczy prok. Kopania.
Postępowanie w tej sprawie łódzka prokuratura wszczęła w ub. roku po kontroli w Planetarium jaką przeprowadził Urząd Miasta. Zaraz po niej dyrektor stracił stanowisko, które zajmował od 1984 roki.
Z ustaleń śledczych wynika, że była już główna księgowa otrzymała wynagrodzenie w kwocie 70 tys. zł, a kierownik administracji – 109 tys. zł.
- Pieniądze te były wypłacane niezależne od wynagrodzeń wynikających ze stosunku pracy – mówi prok. Kopania. Dodaje, że prace te były wykonywane w oparciu o ustne ustalenia między pracownicami, a dyrektorem i nie wynikały z postanowień zawartych w umowach o pracę, ani z zakresu powierzonych pracownicom obowiązków.
Dlaczego dyrektor zlecił dodatkowe prace akurat tym podwładnym? – Nie wiadomo – mówią śledczy. Pracownicy Planetarium nie byli informowani o tym, że dyrektor zlecił monitorowanie pozycji Słońca dwóm z nich, ani o tym, że wypłacane im jest za to wynagrodzenie.