Oto „Szklany Dom" na warszawskim Żoliborzu. Modernistyczny „transatlantyk" płynący nad dachami przedwojennej dzielnicy. Odrapana fasada skrywa nowatorską jak na lata 30. konstrukcję oraz pieczołowicie odnowione klatki schodowe, które prowadzą na trzy świeżo wyremontowane tarasy widokowe. Zwiedzam je z Moniką Powalisz i Bartkiem Antosikiem, mieszkańcami „Szklaniaka" i członkami zarządu wspólnoty domu, podziwiając szlachetny minimalizm „mostków kapitańskich" i finezyjne konstrukcje daszków opartych na kolumnach. Ich odzyskany blask to jeden z sukcesów zarządu, odmłodzonego kilka lat temu. Bartek, informatyk i arabista, śmieje się: – Po trzech latach pracy w zarządzie wszyscy jesteśmy już trochę architektami, inżynierami, a na pewno nadajemy się na inspektora budowlanego – mówi.

Jest prezesem zarządu, ale nie przywiązuje do tego wagi. – Działamy w zespole. Dopiero po pół roku ustalił się ostateczny skład grupy i wykształcił się model współpracy. Zintegrowały nas remonty, bo wymagają niesamowitego zaangażowania – trzeba pilnować wykonawców, być gospodarzem tego, co wspólne – dodaje.

Socjolog Grzegorz Kaczmarek z Bydgoszczy, były radny i wiceprezydent miasta, od lat bada i animuje lokalną aktywność w przestrzeni publicznej. – To społeczna terapia po czasach komuny. Uczymy się dbać o najbliższe środowisko, traktować z troską to, co wspólne – mówi. Praktycznym polem działania jest jego dom, secesyjno-eklektyczna kamienica przy ul. Cieszkowskiego, w której funkcjonuje mała wspólnota złożona z pięciu mieszkań. Gospodarze dbają o oryginalne detale, które cudem się tu zachowały: stolarkę, sztukaterie, piece z miśnieńskich kafli, a także udostępniają innym prywatne ogrody na tyłach domu.

Kilka lat temu ludzie z tutejszych kamienic (24 numery) założyli Stowarzyszenie Mieszkańców Ulicy Cieszkowskiego. Ideą jest integracja wokół zanikającej przestrzeni „klasycznej ulicy". – Tradycyjna kamienica z ogrodem i z kontaktami sąsiedzkimi to idealny model życia w mieście – twierdzi Kaczmarek. – Trzepaki, murki, ławki to naturalne środowisko dla życia społecznego, dla edukacji dzieci poprzez podwórkowe zabawy. Trzeba przywrócić tym przestrzeniom pierwotny sens: podwórku funkcję integracyjną, ogrodowi zaś rekreacyjną.

Całą opowieść znajdziecie w najnowszym „Przekroju"