- Zakończyliśmy właśnie śledztwo w tej sprawie i skierowaliśmy akt oskarżenia do sądu – mówi rp.pl Dariusz Ślepokura, rzecznik stołecznej prokuratury.

Paweł M. od połowy czerwca siedzi w areszcie śledczym. Trafił tam krótko po dokonaniu napadu przy ul. Berneńskiej na Saskiej Kępie. Mężczyzna zaatakował tam Izabelę R. – Podszedł do kobiety ze strzykawką, wypełnioną płynem. Zagroził, że użyje strzykawki jeśli nie dostanie pieniędzy. Kobieta nie miała przy sobie gotówki. Zabrał jej kartę do bankomatu – opowiada prok. Ślepokura. Dodaje, że przerażona ofiara podała też bandycie numer PIN. Dzięki temu Paweł M. wypłacił z jej konta 500 zł.

W momencie zatrzymania policjanci nie wiedzieli, że kilka godzin wcześniej mężczyzna dokonał napadu na Saskiej Kępie. Funkcjonariusze przyszli po Pawła M. bo podejrzewali, że to on napadł w maju na Małgorzatę K. na warszawskim Mokotowie. Ok. godziny 22 kobieta wysiadała z samochodu. Rozmawiała przez telefon, gdy mężczyzna przystawił jej nóż do szyi i zażądał pieniędzy. Małgorzata K. podobnie jak poprzednia ofiara nie miała ich przy sobie. Mężczyzna zabrał jej kartę do bankomatu i wymusił, by kobieta podała numer PIN. Udało mu się wypłacić 500 zł. – Więcej nie zdołał, bo okradziona powiadomiła bank o utracie karty – mówi prok. Ślepokura.

Na podstawie nagrań z monitoringu w bankomacie policjanci ustalili, kim jest mężczyzna, który wypłacał pieniądze. Jego zdjęcie pokazano Małgorzacie K.. Kobieta rozpoznała w nim sprawcę napadu. Paweł M. został zatrzymany i aresztowany. Już w czasie śledztwa okazało się, że ma na koncie drugi napad – na Saskiej Kępie. Mężczyźnie postawiono więc kolejny zarzut.

Paweł M. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu do 12 lat więzienia.