Decyzja ministra ma związek ze szczytem klimatycznym ONZ, który będzie odbywał się w Warszawie od 11 do 22 listopada.
Organizacja szczytu klimatycznego w Polsce, który ma się rozpocząć w Święto Niepodległości 11 listopada, budzi spore kontrowersje. W tym czasie w Warszawie zaplanowany jest np. prawicowy Marsz Niepodległości. Dlatego Prawo i Sprawiedliwość twierdzi, że data szczytu jest prowokacją, która woła zamieszki, bo do stolicy Polski przyjadą alterglobaliści z całego świata.
- Wiadomo, że na takie szczyty przyjeżdżają alterglobaliści i że to są to elementy awanturnicze. Niewątpliwie chodzi o to, żeby wywołać awanturę, bo przecież nie ma żadnego przymusu, żeby to było akurat 11 listopada - twierdzi Jarosław Kaczyński.
W oficjalnym komunikacie informującym o uruchomieniu procedury kontroli granic rzecznik resortu Paweł Majcher napisał, że: "przywrócenie kontroli na granicach wewnętrznych oznacza nie tylko możliwość stałego, bądź czasowego kontrolowania osób przekraczających granicę, ale również przeciwdziałania wjazdowi do Polski osób, które mogą zakłócić porządek publiczny lub w inny sposób stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa".
Premier Donald Tusk wyjaśnia, że decyzja o dacie szczytu w Warszawie zapadła w 2008 roku. - Zrobimy wszystko, żeby zarówno obchody 11 listopada, jak i to wielkie wydarzenie międzynarodowe, jakim jest szczyt klimatyczny, odbyły się w spokoju - deklaruje premier, który miesięcy temu wyjaśniał, że "gdyby przyjąć logikę Kaczyńskiego, to w Polsce 11 listopada w ogóle powinniśmy zamknąć granice, ponieważ każdy, kto przyjedzie do Polski, może być z jego punktu widzenia jakimś zagrożeniem".