Powiedz mi, co zrobiłeś w referendum 2013, a powiem ci, kim jesteś - pisze na pierwszej stronie Gazety Wyborczej Wojciech Mazowiecki. Jego tekst to zbiór dobrych rad dla warszawiaka, który zastanawia się czy i jaki oddać głos. Felieton składa się wyłącznie z aluzji, no bo wiadomo - cisza wyborcza. No i dlatego ciężko ten tekst skomentować - choć aż korci - bo deszyfrowanie tych aluzji z pewnością ciszę wyborczą by naruszyło.
O ciszy wyborczej przeczytacie państwo - że nieskromnie zarekomenduję mój własny tekst - z kolei na pierwszej stronie dzisiejszej "Rz".
Ale oprócz referendum są i inne sprawy. Główny temat weekendowej "Wyborczej" to sprawa fotoradarów. "Widać radar? To zwalniamy. Trzykrotnie spadła liczba zdjęć wykonywanych przez fotoradary. Polacy nagle zaczęli jeździć bezpieczniej? Eksperci: - Zwalniają tam, gdzie są radary, a potem znów przyspieszają. Ale rodzi się moda na bezpieczną jazdę. Jak pisze Bartosz Piłat, z założonych przez rząd 1,5 mld zł z mandatów, urzędnicy szykują się maksymalnie na 80 mln.
Myślę, że tekst Piłata to poważny argument do trwającego od sześciu lat sporu w Polsce. Przeciwnicy Donalda Tuska dzielą się bowiem na przekonanych, że to człowiek, który nic nie robi, a czego się nie dotknie, zepsuje. Inni zaś twierdzą, że to nie jest nieudolny polityk, lecz wcielenie wszelkiego zła, cynicznie sprzedający Polskę w obce ręce.
Argumentów w tym sporze dostarcza też surowy komentarz Witolda Gadomskiego o OFE w "GW". "Rząd na własne życzenie jest w sytuacji przymusowej. Bez pieniędzy zabranych z OFE (145 mld zł - M.S.) nie zwiąże przyszłorocznego budżetu. Powinien był już przed kilku laty zacząć reformować finanse publiczne o ograniczać wydatki. Ale minister Rostowski liczył na to, że wystarczą kosmetyczne zmiany, a resztę załatwi szybszy wzrost gospodarczy. (...) Ale wystarczył jeden rok gorszej koniunktury, by ujawniła się słabość planu Rostowskiego. (...) Jeśli rząd nie zacznie poważnej naprawy finansów, to dziura w budżecie wkrótce zacznie straszyć ponownie. Ale wtedy nie będzie już skąd zabierać pieniędzy, by ratować budżet." Lubię komentarze ekonomiczne Gadomskiego w GW. Są znacznie bardziej druzgoczące dla Platformy i premiera Tuska niż najbardziej politycznie zacietrzewione ataki w części radykalnie prawicowej prasy. Ale przez to są znacznie bardziej bolesne. Skądinąd zabawnie kontrastują z komentarzami politycznymi w samej GW. Z nich bowiem dowiedzieć się można, że całe zło to opozycja. Gdy jednak Gadomski merytorycznie rozłoży na czynniki pierwsze strategię ministra Rostowskiego, komentarz polityczny przestaje już być potrzebny.