Ciała matki i jej syna znaleziono w mieszkaniu na łódzkim Teofilowie. – Policję powiadomił syn mężczyzny, a wnuk kobiety, który nie mógł skontaktować się z ojcem. Pojechał więc do mieszkania babki i tam dokonał makabrycznego odkrycia – mówi prok. Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.
Kobieta leżała w pokoju na łóżku. Twarz przykryta była poduszką, zaś na brzuchu widoczne były dwie rany. Natomiast zwłoki mężczyzny jego syn znalazł w wannie wypełnionej wodą. Na ciele były widoczne rany na szyi, a także drobne rany cięte na klatce piersiowej i w zgięciu łokcia. \
- Przeprowadzono oględziny mieszkania oraz oględziny ciał Zdaniem biegłego, zgon obu osób mógł nastąpić od kilkunastu godzin do doby wcześniej – mówi prok. Kopania.
Prokuratura już zleciła sekcje zwłok obojga. - Ich wyniki pozwolą na określenie mechanizmu zgonu. Na obecnym etapie brane są pod uwagę różne hipotezy co do okoliczności śmierci. Niemniej najbardziej prawdopodobne jest, że doszło do tzw. rozszerzonego samobójstwa, czyli syn zabił najpierw matkę, a potem siebie – przyznaje prok. Kopania.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że mężczyzna miał już na koncie nieudane próby samobójcze, a teraz dzień przed znalezieniem ciała spotkał się z synem i przekazał mu wszystkie dokumenty. - Widać było, że porządkuje swoje sprawy- mówi jeden z oficerów.