Beata B. oraz asystentka rodziny Ilona B. stanęły dziś przed sądem po raz pierwszy. Akt oskarżenia nie został jednak odczytany, między innymi ze względu na nieletnich świadków rozprawa odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Sąd nakazał również prokuraturze uzupełnienie wszystkich braków formalnych.
Matce Beacie B. oraz asystentce rodziny grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności za nieumyślne spowodowanie śmierci dzieci. Prokuratura w Wieluniu oskarżyła kobiety między innymi o to, że dopuściły dzieci do kąpieli bez wcześniejszego rozpoznania terenu i pozwoliły im na przebywanie w rzece większej liczby dzieci, niż mogły nadzorować.
Według wieluńskiej prokuratury, kobiety odmówiły składania wyjaśnień i nie przyznały się do zarzucanych im czynów. Pomimo, że kobiecie grozi do 5 lat więzienia tłumaczyła, że „nie boi się wyroku, bo już zapłaciła najwyższą możliwą karę - straciła swoje dzieci".
Do tragedii doszło w Trębaczewie w okolicach Działoszyna w sierpniu ubiegłego roku. Ustalono, że kobieta wypoczywała wówczas wraz z piątką dzieci oraz asystentką rodziny na dzikim kąpielisku nad Wartą. Dwie dziewczynki: 11-letnią Kasię i 7-letnią Hanię oraz ich dwóch braci: 15-letniego Andrzeja i 14-letniego Mieczysława, porwał nurt rzeki. Jeszcze tego samego dnia z Warty wyłowiono trójkę dzieci, jednak pomimo reanimacji nie udało się ich uratować. Ciało 14-letniego Mieczysława odnaleziono dwa dni później, pół kilometra od miejsca tragedii.
Beata B. podczas tragedii była trzeźwa. Ze względu na trudną sytuacje materialną, rodzina była pod opieką Ośrodka Pomocy Społecznej, który przyznał rodzinie asystentkę mającą pomagać w opiece nad dziećmi. Kobieta była razem z rodziną nad rzeką.