Nagłe wolty wyborców nie uwodzą

Wiara i polityka | Partie szukają sposobu na ich połączenie.

Publikacja: 11.06.2014 02:00

Ostatnie wybory pokazały, że Polacy nie cierpią dwulicowości. Dlatego zazwyczaj nie stawiają na kandydatów, którzy przypuszczają ataki na tradycyjne wartości. Z drugiej strony nie podobają im się także nagłe wolty polityczne i próby instrumentalnego wykorzystania autorytetu Kościoła w działalności publicznej. Cenią za to tych polityków, którzy od lat trwają przy swoich poglądach – niezależnie od sytuacji, w jakiej się znajdują. I bez względu na to, czy to poglądy konsekwentnie konserwatywne czy liberalne.

Lewica jak rzodkiewka

Największy problem ze zdefiniowaniem swojej tożsamości mają od lat politycy lewicy. Mimo że na ogół zdecydowanie atakują tzw. tradycyjne wartości, to jednak na wskroś przeniknięci są konserwatyzmem. Używając języka obrazów, wielu członków SLD czy Twojego Ruchu to ludzie przypominający rzodkiewkę. Na zewnątrz czerwoni, a w środku biali. Widać to było w ostatnich tygodniach.

Przykłady? Proszę bardzo. Wojciech Jaruzelski – w dzieciństwie absolwent katolickiego gimnazjum i ministrant – przez całe dorosłe życie uznawał się za niewierzącego, któremu z Kościołem nie po drodze. W rzeczywistości jako człowiek ochrzczony nigdy nie przestał być członkiem Kościoła i na łożu śmierci, przyjąwszy sakramenty, wrócił na jego łono.

Ryszard Kalisz – były członek Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, minister w kancelarii niewierzącego Aleksandra Kwaśniewskiego, od początku swojej działalności publicznej głoszący rozdział Kościoła od państwa – nagle w Kościele katolickim chrzci syna. I nawet jeśli sam pozostaje człowiekiem niewierzącym, to jednak decydując się na taki krok, uroczyście złożył w kościele przysięgę, że będzie wychowywał swoje dziecko „w wierze, aby zachowując Boże przykazania, miłowało Boga i bliźniego".

Z kolei jego polityczny mentor  i twarz koalicji Europa Plus Twój Ruch, czyli Aleksander Kwaśniewski, wyłamał się z antyklerykalnej narracji  i pod koniec kwietnia pojechał na kanonizację Jana Pawła II do Rzymu.

Natomiast Janusz Palikot, który swoje kampanie, najpierw przed wyborami do Sejmu w 2011 r., a ostatnio przed europarlamentarnymi, budował na hasłach antyklerykalnych – dziś po przegranych wyborach posypał głowę popiołem i stwierdził, że zarówno on, jak i jego partia w kampanii przekroczyli granicę i wyborcy mogli odnieść wrażenie, że Twój Ruch walczy z każdym człowiekiem Kościoła.

Mylić się będzie ten, kto stwierdzi, że owi politycy wykonali nagły zwrot. Już w latach 50. XX wieku wśród członków PZPR przeprowadzono specjalne badania dotyczące spraw światopoglądowych. Wyszło na to, że zdecydowana większość ma poglądy w zasadzie niczym nieróżniące się od oficjalnej nauki Kościoła.

Wytłumaczenie tego fenomenu jest niezwykle proste. Otóż tzw. partyjne doły rekrutowały się zazwyczaj ze środowisk wiejskich i małomiasteczkowych, w których tradycje konserwatywne są bardzo silnie zakorzenione. Nie wypleni ich nawet najbardziej agresywna indoktrynacja.

W rezultacie tzw. komunistyczny beton potajemnie brał śluby poza wielkomiejskimi ośrodkami, chrzcił dzieci i posyłał je do Pierwszej Komunii Świętej. I nawet jeśli w Warszawie nie przyjmowano księdza po kolędzie, to jednak w czasie wizyt w rodzinnej wsi najbardziej zagorzali komuniści zajmowali pierwszą ławkę w miejscowej świątyni.

To się wcale nie zmieniło. Wystarczy przypomnieć ostatni sondaż IBRiS Homo Homini dla „Rz" na temat deklaracji sumienia. Aż 42 proc. zwolenników Sojuszu Lewicy Demokratycznej uznało, że w swojej pracy lekarz ma prawo odmówić wykonania pewnych procedur, które są niezgodne z jego sumieniem.

Wykorzystać wiarę

Prób lawirowania między tronem a ołtarzem mieliśmy w ostatnich latach sporo. Jaskrawym przykładem jest tu Donald Tusk. W 2005 roku – niemal w samym środku wyścigu do prezydenckiego fotela – po 27 latach życia tylko w związku cywilnym nagle zdecydował się na ślub kościelny ze swoją żoną Małgorzatą. Lider Platformy Obywatelskiej opowiadał wówczas o tym, jak mocno przeżył śmierć Jana Pawła II i że właśnie to spowodowało jego powrót do Kościoła i decyzję o ślubie.

Polacy nie dali się wtedy nabrać na to niespodziewane nawrócenie i prezydentem został Lech Kaczyński, który od początku żył ze swoją żoną „po bożemu".

Na ile w minimalnym zwycięstwie PO w tegorocznych eurowyborach pomogła prywatna wizyta premiera u papieża Franciszka, trudno powiedzieć. Baczni obserwatorzy rodzimej sceny politycznej nie mają jednak wątpliwości, że była to próba wykorzystania papieża w kampanijnej grze.

O tym, że akcentowanie swojej przynależności do Kościoła nie zawsze Polaków kręci, przekonała się swego czasu obecna prezydent stolicy. W 1995 roku, gdy trwała kampania wyborcza przed wyborami prezydenckimi, Hanna Gronkiewicz-Waltz podkreślając swoją przynależność do Ruchu Odnowy w Duchu Świętym, szukała poparcia wśród pielgrzymów wędrujących z Warszawy na Jasną Górę. Przyjeżdżała na trasę i spotykała się z potencjalnymi wyborcami. Sekundował jej Wiesław Chrzanowski, ówczesny szef ZChN, którego partia udzieliła kandydatce poparcia.

Ostatecznie Gronkiewicz-Waltz przegrała, zajmując w pierwszej turze dopiero siódme miejsce i zdobywając ledwie 2,8 proc. głosów. Po latach, w kolejnych kampaniach – tym razem samorządowych – już tak nie akcentowała swojej wiary. I lud stolicy to kupił.

Z jej wcześniejszych błędów wniosków nie wyciągnął Kazimierz Marcinkiewicz, który w 2006 r. walczył z Gronkiewicz-Waltz o fotel prezydenta w Warszawie. On też wybrał się na pielgrzymkę ze stolicy na Jasną Górę i opowiadał o przywiązaniu do Kościoła. Skończyło się to dla niego przegraną, a po rozwodzie z żoną i związaniu się z Isabel w oczach wielu uchodzi za człowieka dwulicowego.

Ważny autentyzm

Symbolem wierności poglądom jest za to od lat świeżo upieczony europoseł Marek Jurek, który nigdy nie krył swoich przekonań, i to niezależnie od bieżącej sytuacji politycznej. Dla tej wierności poświęcił nawet swego czasu prestiżową funkcję marszałka Sejmu.

Jak się wydaje, w wyborach do Parlamentu Europejskiego jego stałość i przewidywalność głosujący docenili. Zdobył mandat, startując dopiero z piątego miejsca na warszawskiej liście PiS.

Jaruzelskiemu powrót do Kościoła może co najwyżej pomóc w niebie. Ale czy wyborcy kupią teraz przemianę Kalisza lub też zmianę narracji u Palikota? Analizując ostatnie lata na polskiej scenie politycznej, można w to wątpić. Chyba że „nawrócenie" przejdzie próbę czasu i okaże się autentyczne.

I o ile po Kaliszu można się tego spodziewać, o tyle Palikot już jutro możne znów dokonać niespodziewanego zwrotu.

Ostatnie wybory pokazały, że Polacy nie cierpią dwulicowości. Dlatego zazwyczaj nie stawiają na kandydatów, którzy przypuszczają ataki na tradycyjne wartości. Z drugiej strony nie podobają im się także nagłe wolty polityczne i próby instrumentalnego wykorzystania autorytetu Kościoła w działalności publicznej. Cenią za to tych polityków, którzy od lat trwają przy swoich poglądach – niezależnie od sytuacji, w jakiej się znajdują. I bez względu na to, czy to poglądy konsekwentnie konserwatywne czy liberalne.

Pozostało 92% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo