Do zbrodni doszło pod koniec zeszłego tygodnia. Młodszy z mężczyzn jak co dzień wyszedł rano z domu. Rodzicom powiedział, że idzie do pracy. Tymczasem już od kilkunastu dni nie pracował. Z ostatniej firmy sam się zwolnił.
Nie chciał martwić jednak rodziców i udawał, że wciąż pracuje. Jednak krytycznego dnia wrócił do domu już po trzech godzinach. – Mieliśmy mniej pracy – tłumaczył ojcu, który dopytywał dlaczego mężczyzna tak wcześnie wrócił.
Młody mężczyzna poprosił ojca o pieniądze. Ten nie chciał mu dać. – Wydajesz je tylko na alkohol. Nie pracujesz – rzucił starszy z mężczyzn.
To zdenerwowało syna. Złapał siekierę i uderzył nią kilkakrotnie ojca w głowę. – Walił ofiarę obuchem od siekiery nawet wtedy, gdy leżała już na podłodze – opowiada Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.
Kiedy zabójca zorientował się, że syn nie żyje zaniósł ciało do piwnicy i okrył kocem.