To nie gra o Tuska, ale o Polskę

Co możemy zyskać na unijnych układankach

Publikacja: 23.07.2014 02:00

To nie gra o Tuska, ale o Polskę

Foto: AFP

Zestrzelenie przez rosyjskich bojowników na wschodniej Ukrainie malezyjskiego samolotu pasażerskiego pozornie nie ma nic wspólnego z dyskusją o obsadzie najważniejszych stanowisk w Unii Europejskiej. W rzeczywistości jednak reakcja Europy na to tragiczne wydarzenie jest barometrem nastrojów w Unii i wskaże kierunek, w jakim będzie szła UE. Mimo gromów oburzenia, jakie ściągnęła na siebie Rosja, widać wyraźnie, że sposoby rozwiązania konfliktu ukraińskiego dzielą europejskie stolice. Widać też wyraźnie, jak różnią się w tej kwestii Polska i Niemcy. A to wszystko będzie miało znaczący wpływ na obsadę europejskich stanowisk.

Dalej od Berlina

Jak pisała w zeszłym tygodniu „Rzeczpospolita", premier Donald Tusk był sondowany przez europejskich przywódców, w tym Angelę Merkel i Hermana Van Rompuya, czy nie chciałby zostać szefem Rady Europejskiej. To, że kandydatura polskiego premiera była w grze, nie ulega dziś wątpliwości.

Sam premier po unijnym szczycie jednak zapewniał, że to nie niemiecka kanclerz jest jego promotorką.

Czas do kolejnego szczytu warto wykorzystać do zwiększenia bezpieczeństwa

Dlaczego Tusk tak się w tej kwestii zastrzega? Choć Merkel widziała miejsce dla polskiego premiera w unijnym personalnym puzzle, to podobno podczas negocjacji na szczycie nie miała także problemu z zaakceptowaniem takiej układanki europejskich stanowisk, w której nie tylko nie byłoby nikogo z Polski na ważnym stanowisku, lecz w puli kilku najważniejszych unijnych posad nie byłoby nikogo reprezentującego nasz region. W sytuacji gdy sam Tusk nie chciał jednoznacznie stwierdzić, czy zgodziłby się przyjąć stanowisko szefa Rady Europejskiej, taki obrót rzeczy byłby dla Polski nie do zaakceptowania.

To doprowadziło do klinczu, w efekcie którego Polsce było bardziej na rękę zgodzić się na przesunięcie decyzji na koniec wakacji, niż zaakceptować marginalizację naszego regionu, która byłaby również skutkiem zablokowania kandydatów z państw bałtyckich przez kraje południa Europy, a szczególnie przez Hiszpanię.

Nie były to pierwsze rozbieżności między Polską a Niemcami w ostatnim czasie. Jeszcze przed zestrzeleniem malezyjskiego boeinga przez rosyjskich rebeliantów wizje Warszawy i Berlina dotyczące sytuacji na Ukrainie się rozchodziły. – Zgadzamy się z Berlinem co do krytycznej oceny wydarzeń na wschodniej Ukrainie – mówi jeden z polskich dyplomatów. – Ale jeśli chodzi o recepty na rozwiązanie tego kryzysu, są one zupełnie inne.

Przedstawiciele Polski nie godzą się na to, aby w nowych władzach Unii nie było nikogo, kto reprezentowałby bliski nam punkt widzenia. Stanowczo sprzeciwialiśmy się kandydaturze Federici Mogherini, włoskiej minister spraw zagranicznych, na stanowisko wysokiego przedstawiciela UE do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa (z angielskiego Hi-Rep). Powodem była tradycyjnie życzliwa polityka władz Rzymu wobec Moskwy, jak również samo nastawienie włoskiej minister wobec Rosji.

Z naszych informacji wynika, że podczas szczytu rozważano różne propozycje rozwikłania personalnej układanki. Pojawił się na przykład pomysł powołania nowego urzędnika odpowiedzialnego wyłącznie za sprawy wschodnie, co satysfakcjonowałoby nasz region. Już kilka miesięcy temu pojawiła się idea powołania zastępcy Hi-Repa, który zajmowałby się Wschodem. Sęk w tym, że takiego stanowiska nie przewidują traktaty. Ich zmiana w tej chwili nie wchodzi w rachubę, bo oznaczałaby otwarcie furtki do rozmontowania Unii, do czego zmierzają Brytyjczycy.

Dlatego pojawił się pomysł, aby dla osiągnięcia kompromisu wykorzystać stanowisko komisarza zajmującego się rozszerzeniem wspólnoty i polityką sąsiedztwa. Rozszerzenie nie wchodzi w grę w najbliższym czasie, więc taki komisarz siłą rzeczy zająłby się głównie krajami Partnerstwa Wschodniego. By nadać wagi temu urzędowi, komisarz do spraw wschodu mógłby być równocześnie wiceszefem komisji. Rozwiązanie to ma jednak również wady – wysoki przedstawiciel uczestniczy zarówno w posiedzeniach komisji (formalnie jest jej wiceszefem), jak i posiedzeniach Rady Europejskiej. Komisarz do spraw wschodu byłby wyłącznie jednym z członków Komisji Europejskiej i jego pozycja byłaby znacznie słabsza.

Ale spory o Rosję to niejedyne niebezpieczeństwo, jakie pojawiło się podczas szczytu. Nasi rozmówcy zwracają uwagę na coraz większą groźbę wewnętrznego podziału Unii na Europę dwóch prędkości. W swoim exposé nowy szef komisji europejskiej Jean-Claude Junker mówił m.in. o stworzeniu osobnego budżetu strefy euro. – Z jednej strony jego wystąpienie było tak skonstruowane, by każdy usłyszał coś miłego pod swoim adresem – mówi nam jeden z dyplomatów. – Ale równocześnie Polska od początku sprzeciwiała się podziałowi Unii na tę ściślej zjednoczoną, posługującą się euro, i całą resztę. Nadal uważamy to za zagrożenie.

Skutki wypadku

Reakcja Europy na zestrzelenie boeinga 777 zdaniem niektórych przedstawicieli Polski jest szansą na przeforsowanie naszego punktu widzenia. Obecna sytuacja potwierdza, że dotychczas płynące z Polski ostrzeżenia dotyczące intencji Rosji nie tylko nie były gołosłowne, lecz okazały się prorocze. A śmierć niemal trzystu cywilów z różnych krajów świata w zestrzelonym samolocie konflikt lokalny uczyniło globalnym.

– Część krajów Europy nadal uważa, że to Polska wciągnęła Unię w ukraińską awanturę – mówi jeden z dyplomatów. W jaki sposób? Otóż gdy kilka lat temu forsowaliśmy ideę Partnerstwa Wschodniego, wyglądało to na kolejny nic nieznaczący unijny program. Jednak okazało się, że przyniósł on geopolityczne skutki. Gdyby nie upór Polski, nie byłoby problemu, bo nie byłoby umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą, reakcji Rosji i tego wszystkiego, co stało się później.

Skoro jednak i tak niektóre państwa uważają, że obecny kryzys to efekt polskiego zaangażowania, to nie ma powodu, abyśmy nie walczyli o to, aby kwestię bezpieczeństwa na wschodzie Europy dociągnąć do końca.

Jarosław Kaczyński w wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej" mówił kilka dni temu, że Donald Tusk i Radosław Sikorski chcą uciec do Europy. Opozycja ma prawo doszukiwać się niskich motywacji w działaniach rządzących. Jednak warto zauważyć, że w obecnej rozgrywce nie chodzi tylko o personalne kariery polskiego premiera czy szefa polskiej dyplomacji. Ewentualne objęcie przez Tuska posady szefa Rady Europejskiej dałoby Polsce skuteczne narzędzie do promowania naszego punktu widzenia wśród unijnych przywódców. Podobnie byłoby, gdyby Sikorski został Hi-Repem lub ważnym komisarzem mającym wpływ na politykę wschodnią Unii.

Półtora miesiąca, jakie zostało do kolejnego szczytu, to czas na przygotowanie tej rozgrywki. Jej stawką jest zabezpieczenie podstawowych interesów Polski w Europie, zmienionej konfliktem ukraińskim.

Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej