Lekcje na trzy zmiany

Pobudka o piątej i długie godziny spędzone na świetlicy – to szkolna rzeczywistość wielu 5- i 6-latków.

Publikacja: 05.09.2014 02:00

W Stargardzie Szczecińskim, w Szkole Podstawowej nr 8, obowiązkowe zajęcia dla pięcioletnich zerówkowiczów zaczynają się o godz. 6.30. Dla części dzieci, które do szkoły dojeżdżają z innych miejscowości, oznacza to pobudkę kilka minut po 5 rano. Rodzice są wściekli. Sprawę opisał lokalny „Głos Szczeciński". Dyrektor stargardzkiego wydziału edukacji mówi wprost, że dzieci muszą się przemęczyć, bo reforma obniżająca wiek szkolny wymusiła na szkołach zwiększenie liczby klas pierwszych, a ponieważ mają one określoną liczbę sal lekcyjnych, muszą pracować w systemie zmianowym.

Przypadek ze Stargardu to niejedyna tego typu sytuacja. Coraz więcej rodziców zaczyna się skarżyć na warunki, w jakich uczą się ich dzieci. W tczewskiej podstawówce nr 8 zerówkowicze zajęcia mają na przemian. We wtorek wychodzą ze szkoły o godzinie 18, by w środę być w niej na 7 rano. Dla tych, których rodzice pracują, oznacza to, że większą część dnia spędzają w szkole: jednego od rana czekają do godziny 12.30 na rozpoczęcie zajęć, kolejnego o 12 są już po lekcjach i oczekują, aż rodzice odbiorą ich ze szkoły.

W Wejherowie Szkoła Podstawowa nr 9 została wybudowana z myślą o tym, że będzie się w niej uczyć 600 uczniów. Dziś jest ich 900.

– Mamy ograniczoną liczbę sal, które mogliśmy wyposażyć zgodnie z wymaganiami dotyczącymi młodszych uczniów, by zapewnić wszystkim wysokie standardy nauki. Jedna z klas pierwszych rozpoczyna zajęcia dopiero o godzinie 14 – przyznaje Aleksandra Klawitter-Pohnke, wicedyrektor szkoły.

Sześcioletni syn pani Oli w tym roku rozpoczął naukę w Szkole Podstawowej nr 1 w Ząbkach. – Plan zajęć jest absurdalny, raz lekcje rozpoczynają się o 7.15, innego dnia o 13.45 – tłumaczy. – W jednym i drugim przypadku oznacza to, że długie godziny spędzi na świetlicy. Trudno mi uwierzyć, że później będzie chętne i zdolne do nauki w domu.

Na tym jej pretensje się nie kończą. Zbulwersował ją fakt, że szkoła zażyczyła też sobie, aby każdy z rodziców dostarczył nawilżane chusteczki, papierowe ręczniki, chusteczki higieniczne oraz ryzę papieru do ksero. Inny rodzic, którego dziecko uczy się w tej szkole, narzeka, że zajęcia wychowania fizycznego prowadzone są na korytarzu, a cała szkoła dysponuje tylko jedną toaletą dla wszystkich uczniów.

Infrastruktura to kolejny problem, na który zwracają uwagę rodzice. W Szkole Podstawowej nr 1 w Rumi dzieci było tak dużo, że dyrektor placówki musiał przenieść zerówkowiczów do przybudówki, która nie jest połączona z głównym budynkiem szkoły, gdzie jest zlokalizowana stołówka. By pomieścić dodatkowe trzy oddziały pierwszoklasistów, na klasę został przerobiony szkolny magazyn.

Na dość oryginalny pomysł, jak oddzielić zerówkowiczów od gimnazjalistów, którzy uczą się w tym samym budynku, wpadła dyrekcja Zespołu Szkół nr 48 w Warszawie. Ponieważ sala klasy „0" mieści się w przyziemiu, w którym tuż obok znajduje się szatnia i szafki gimnazjalistów, rozstawiono tam... parawan z gabinetu pielęgniarskiego. Nauczycielka poprosiła też rodziców, by w miarę możliwości doposażyli klasę w książki, zabawki i gry, bo obecnie nie ma tam żadnych pomocy dydaktycznych.

Ministerstwo Edukacji poinformowało nas, że otrzymuje pojedyncze zgłoszenia od rodziców dotyczące szkolnych niedogodności i każde z nich weryfikuje. Justyna Sadlak z biura prasowego MEN zachęca rodziców, by korzystali z infolinii resortu i zgłaszali swoje uwagi.

Na wszystkie te problemy zwracała uwagę Najwyższa Izba Kontroli, która w lipcu tego roku raportowała, że wiele szkół będzie pracowało w systemie zmianowym, że w ponad 60 proc. placówek stołówki nie są przystosowane do wymagań młodszych dzieci, a w blisko 40 proc. nie są przystosowane też toalety.

Dyrektorzy placówek, z którymi rozmawialiśmy, przyznają, że dzieci płacą cenę za upór polityków, którzy zdecydowali się na wepchnięcie sześciolatków do szkół.

Zgodnie z szacunkami MEN w tym roku naukę w pierwszych klasach zaczęło ok. 200 tys. więcej dzieci niż w latach ubiegłych. W sumie 550 tys. Te ekstra 200 tys. to sześciolatki urodzone w pierwszej połowie 2008 r., które 1 września objął obowiązek szkolny. Poza nimi szkoły muszą się opiekować także pięciolatkami i sześciolatkami z drugiej połowy 2008 r., które z kolei objęte są obowiązkową zerówką.

Sytuacja powtórzy się w przyszłym roku szkolnym, kiedy do szkół trafi kolejne półtora rocznika uczniów. Za rok do pierwszej klasy pójdzie pół rocznika siedmiolatków i cały rocznik sześciolatków.

W Stargardzie Szczecińskim, w Szkole Podstawowej nr 8, obowiązkowe zajęcia dla pięcioletnich zerówkowiczów zaczynają się o godz. 6.30. Dla części dzieci, które do szkoły dojeżdżają z innych miejscowości, oznacza to pobudkę kilka minut po 5 rano. Rodzice są wściekli. Sprawę opisał lokalny „Głos Szczeciński". Dyrektor stargardzkiego wydziału edukacji mówi wprost, że dzieci muszą się przemęczyć, bo reforma obniżająca wiek szkolny wymusiła na szkołach zwiększenie liczby klas pierwszych, a ponieważ mają one określoną liczbę sal lekcyjnych, muszą pracować w systemie zmianowym.

Pozostało 87% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej