Ostachowicz to w polskiej polityce fenomen. Nikt nigdy przed nim nie był osobistym trenerem premiera, specem od politycznego marketingu i propagandy w jednej osobie. O jego pomysłach krążą legendy – to on wymyślił „politykę miłości", którą Tusk epatował w swej pierwszej kadencji. To on opracował metody wyjścia cało ze wszystkich kolejnych politycznych kłopotów premiera – od tak incydentalnych jak powieszenie się jednego ze sprawców porwania Krzysztofa Olewnika (za co wyleciał z rządu minister sprawiedliwości) po największe skandale, takie jak afera hazardowa (gdy doradził dymisję połowy rządu z szefem MSWiA Grzegorzem Schetyną na czele) oraz afera taśmowa (gdy z kolei polecił wstrzymanie się z dymisjami).
– Wbrew pozorom Igor zawsze był niesłychanie zachowawczy. Akceptował tylko te pomysły, które dawały gwarancję, że Tusk na nich zyska wizerunkowo – opowiada wieloletni współpracownik premiera.
Dla Ostachowicza nieważne były partia i rząd, ważny był tylko i wyłącznie Tusk
Ostachowicz nigdy nie był jednym z dworzan Tuska – polityków, których szef rządu znał ze wspólnej działalności w Kongresie Liberalno-Demokratycznym w latach 90. Pojawił się w jego otoczeniu późno, dopiero latem 2007 r., gdy Platforma po raz pierwszy szła po władzę. Do sztabu PO przyprowadził go obecny szef Klubu PO Rafał Grupiński, wówczas autor przemówień Tuska. W tamtej kampanii Ostachowicz zbliżył się do lidera Platformy tak bardzo, że po wygranej w naturalny sposób został ministrem w jego premierowskiej kancelarii. To był fenomen także dlatego, że wcześniej był związany ze znienawidzoną w Platformie ekipą PiS.
Zaczęło się od Rokity
Do polityki szedł długą i krętą drogą. Jest absolwentem szkoły pielęgniarskiej. Trafił tam trochę z przypadku – nie dostał się na medycynę, a bał się powołania do wojska.