Platformie Obywatelskiej udało się odbić w wyborach trzy niezdobyte do tej pory miasta: Poznań, Radom i Elbląg. Pozwoliły na to odmienne strategie walki z kandydatami wspieranymi przez PiS.
Prezent dla miasta
To niespełna ćwierćmilionowe miasto na południowym Mazowszu urosło do rangi symbolu. Jak przyznaje Donald Tusk, w ostatnich wyborach jego następczyni Ewa Kopacz postawiła sobie za jeden z najważniejszych celów odbicie Radomia.
Powody są dwa. Po pierwsze, to miasto jest jej matecznikiem. Wychowała się tu i tu stawiała swe pierwsze polityczne kroki. Po wtóre – Radom był jednym z niewielu miast w Polsce rządzonych przez PiS. Prezes Jarosław Kaczyński bywał tu częstym gościem i wielokrotnie sławił rządy prezydenta Andrzeja Kosztowniaka, który m.in. jako pierwszy w kraju wzniósł pomnik jego brata.
Kopacz rzuciła na szalę wszelkie instrumenty, które ma w ręku premier. Regularnie przyjeżdżała w trakcie kampanii do miasta. Tuż przed pierwszą turą na konwencji wyborczej w Radomiu oświadczyła: – Powiem to, czego może nie powinnam mówić: Przez najbliższy rok Radom będzie moim oczkiem w głowie.
Jednocześnie straszyła PiS: – Oni nie lubią Europy. Dlatego nigdy w Radomiu, dopóki będą ci ludzie, nie będziemy mieć Europy.