Rz: Wszystkie partie deklarują, że zależy im na małym i średnim biznesie. Czy czujecie się doceniani?
Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców: Politycy w stosunku do tego sektora – a warto powtarzać do znudzenia, że stanowi on ponad 99 proc. firm, wytwarza 67 proc. PKB i zatrudnia 75 proc. Polaków – zachowują się podobnie jak człowiek przechodzący proces uczenia się. Pierwszy etap to poziom: „wie, że nie wie". Taki stan mieliśmy kilka lat temu. Drugi etap to: „wie, ale nie stosuje tego w życiu". Nasi politycy są w tym miejscu. Wiedzą, że sektor MSP jest arcyważny, ale nie stosują rozwiązań, które by to odzwierciedlały.
A jaki jest trzeci etap?
„Wie i stosuje pod przymusem". Staramy się jako organizacja, ale także przy wsparciu mediów do których zaliczam „Rzeczpospolitą", przeprowadzić polityków do tego etapu.
Czy jest pan pewien, że politycy są już na drugim etapie? Jeśli przypomnimy zalecenie wiceministra finansów Jacka Kapicy, w którym mowa, że 80 proc. kontroli skarbowych ma się kończyć karą, to trudno się z tym zgodzić. Tym bardziej że taka praktyka głównie bije w mały biznes – duże firmy mają prawników i stać je na spory z fiskusem.
Pan Kapica znany jest z „przyjaznego" stosunku, szczególnie do polskich firm. Tłumaczy wprawdzie, że kontrole mają być lepiej adresowane, ale chyba kompletnie nie rozumie sposobu myślenia podwładnych. Jeżeli urzędnikowi w Strzelcach Krajeńskich nakaże 80 proc. zakończonych karą kontroli, to będzie on choćby na siłę szukał przewinienia. I karę nałoży. A to, że po drodze pracę straci kilkaset osób i długofalowo budżet podniesie stratę, to już się nie liczy.