Gdyby biografię Grzegorza Biereckiego przedstawić niczym gospodarczy wykres, to od początku lat 90. zielona kreska szła regularnie do góry. Bierecki zbudował w Polsce system Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych (SKOK), przejął nad nim osobistą kontrolę, zarobił miliony i zbudował swoją pozycję polityczną, która pozwoliła mu zdobyć jesienią 2011 r. mandat senatora z list PiS. Od tego momentu kreska zmieniła kolor na czerwony, a notowania zaczęły spadać. Mimo jego ostrej walki w 2012 r. instytucje publiczne objęły SKOK zewnętrzną kontrolą, co ujawniło miliardowe straty. Finał nastąpił tydzień temu – najnowsze zarzuty Komisji Nadzoru Finansowego dotyczą wyprowadzenia przez niego kilkudziesięciu milionów złotych z systemu SKOK.
W zastępstwie Lecha
Bierecki zrobił karierę na udawaniu Lecha Kaczyńskiego. Na początku lat 90., gdy Kaczyński był wiceprzewodniczącym „Solidarności", dostał zaproszenie do USA na kongres poświęcony roli kas spółdzielczych na świecie. Ponieważ gorące wydarzenia polityczne zatrzymały go w kraju, wysłał na kongres w zastępstwie młokosa Grzegorza Biereckiego, działacza NZS i „Solidarności" w Gdańsku. Oficjalnych dokumentów i rezerwacji hotelowych nie dało się już zmienić, więc Bierecki występował tam jako „Lech Kaczyński". Bierecki wrócił z Ameryki opętany wizją budowy systemu kas spółdzielczych w Polsce. Pomogły mu „Solidarność" i Kościół, bo przy komisjach zakładowych i w parafiach powstawały pierwsze kasy. Ich patronem stał się Lech Kaczyński. – SKOK-i powstały dzięki memu bratu, który przeniósł ten amerykański pomysł na polski grunt – wspominał po latach Jarosław Kaczyński.
W ciągu dwóch dekad system kas znacznie się rozrósł – trzyma w nim pieniądze ponad 2,5 mln Polaków. Na szczytnej idei finansowej samopomocy członków Bierecki zbudował dużą korporację, która zaczęła konkurować z bankami. Choć poszczególne kasy to w teorii niezależne instytucje, to Bierecki kontrolował je przez stworzoną przez siebie Kasę Krajową. Mimo że bywały władze SKOK, które darły z nim koty – w tym głośny z defraudacji SKOK Wołomin – to jednak w większości kas był w stanie wprowadzić swoje porządki. Jednocześnie osobiście kierował SKOK Stefczyka, największą kasą w systemie.
Z jednej strony do tak dużej instytucji finansowej prędzej czy później musieli przylgnąć politycy. Z drugiej – tak duża finansowa instytucja musiała zacząć się rozglądać za politycznym parasolem. W ten sposób w drugiej połowie lat 90. zaczął się trwający do dziś sojusz finansowo-polityczny między SKOK a politycznym środowiskiem, które tworzy dziś PiS.
Gdy PiS rządziło, SKOK-i mogły liczyć na szczególne traktowanie. Dlatego w 2006 r. podczas prac nad ustawą o nadzorze nad rynkiem finansowym SKOK-i zostały wyłączone spod kontroli Komisji Nadzoru Finansowego.