Reklama

Poziom debaty publicznej w kampanii wyborczej w Polsce i Wielkiej Brytanii

W debatach na Wyspach kandydaci spierają się o gospodarkę. Polskie spory wykluczają część społeczeństwa.

Aktualizacja: 06.05.2015 21:47 Publikacja: 06.05.2015 21:00

Zarówno prezydent Bronisław Komorowski, jak i premier David Cameron woleli uniknąć debaty z przeciwn

Zarówno prezydent Bronisław Komorowski, jak i premier David Cameron woleli uniknąć debaty z przeciwnikami. W Wielkiej Brytanii jest to jednak bardzo trudne

Foto: PAP/ Tomasz Gzell

W czwartek Brytyjczycy wybiorą parlament. Polacy w niedzielę pójdą do urn, by wybrać prezydenta. O poziomie debaty publicznej podczas kampanii wyborczych w Polsce i Wielkiej Brytanii rozmawiamy z Pawlem Swidlickim i Jakubem Krupą. Pierwszy jest Anglikiem o polskich korzeniach, analitykiem think tanku Open Europe. Drugi to specjalista ds. public relations, Polak mieszkający na Wyspach.

"Rzeczpospolita": Telewizyjne debaty przedwyborcze w obu krajach łączył wystrój studia. A co różniło?

Pawel Swidlicki:
Premier David Cameron – podobnie jak prezydent Bronisław Komorowski – nie chciał brać udziału w debacie. Nie było jednak pewne, czy telewizje nie przygotują dla niego miejsca. Był w tej sprawie duży spór i dużo dywagowano. Myślę, że to skłoniło Camerona, by jednak pojawić się w studiu. Ale spośród wielu debat różnego formatu wziął udział tylko w jednym starciu z rywalami.

Jakub Krupa:
W Wielkiej Brytanii liczba tych debat sprawia, że przeciętny wyborca może mieć poczucie, że partyjni liderzy zostali „przemaglowani". Obywatel ma wyrobić sobie zdanie i takie uniki jak w Polsce są trudniejsze.

W Polsce kandydaci też chcieli, by w studiu TVP zostawić miejsce dla prezydenta. Czy w Wielkiej Brytanii pojawiają się jakieś zarzuty wobec mediów publicznych?

PS: Uważa się, że BBC ma skrzywienie lewicowo- liberalne, a rząd jest konserwatywny. To stawia stację w trudnej sytuacji. Bo musi również wspomagać Camerona. Stąd np. Partia Pracy podkreślała, że BBC za bardzo ustąpiła premierowi w sprawie debat. Z kolei UKIP zawsze mówi, że jest zwalczana, bo szczególnie nagłaśniane są skandale z udziałem jej przedstawicieli.

JK: Nie pamiętam, by w Polsce ktokolwiek z rządzących albo nawet kandydatów miał tak trudną rozmowę jak premier Cameron z Jeremim Paxmanem w BBC. To było bardzo poważne i konkretne odpytywanie z tego, co zrobił, co chce zrobić, i rozliczenie z niespełnionych obietnic. W Polsce ten wywiad próbowano porównać z rozmową Beaty Tadli z Andrzejem Dudą. Ale na Wyspach mówi się tylko o programie kandydata i nie zadaje się pytań z potrójnym trybem przypuszczającym. W ten sam sposób zostali odpytani wszyscy brytyjscy liderzy.

Jest różnica między BBC a mediami prywatnymi?

PS: BBC traktowana jest jako część establishmentu. Media, które muszą na siebie zarabiać, są bardziej pluralistyczne. Nikt ich nie krytykuje, bo nie są opłacane z podatków. Od BBC wymaga się więcej.

Reklama
Reklama

JK: Główny zarzut wobec mediów wiąże się z tym, że podają za mało danych, konkretów i długofalowych planów, które pozwalałyby oceniać polityków.

W obu krajach duże emocje budzą jednomandatowe okręgi wyborcze. Z sondaży wynika, że Brytyjczycy mają dość takiej ordynacji. Dlaczego?

PS: Ludzie lubią mieć poczucie kontroli nad politykiem, ale brytyjski system jest niesprawiedliwy i ustawiony pod dwie główne partie, bo faworyzuje najsilniejszych. Wygląda to inaczej niż w Niemczech, gdzie ordynacja łączy system jednomandatowy z proporcjonalnym.

Da się porównać atmosferę w końcówce kampanii w obu krajach?

PS: Trudno mi powiedzieć, śledzę to w mediach, a nie na ulicy. Pewnie podobnie jak w Polsce, nie ma wielkiego entuzjazmu. Pamiętam, że jak wygrywał Tony Blair, to ludzie byli bardzo pozytywnie nastawieni do Partii Pracy. Teraz nastrój jest antypolityczny. Jest taka atmosfera, że trzeba wybrać mniejsze zło. Na Wyspach to nietypowe. Wcześniej związki zawodowe mocno angażowały się po stronie Partii Pracy, a klasa średnia po stronie konserwatystów.

JK: W Polsce atmosfera zniechęcenia wynika z niewielkich prerogatyw prezydenta. W Wielkiej Brytanii wiadomo, że od tego głosowania zależy, czy odłączy się Szkocja i czy kraj zostanie w Unii Europejskiej.

Reklama
Reklama

O co toczą się spory? Czy są takie osie podziału jak u nas: „Polska racjonalna kontra radykalna"?

PS: Jeśli chodzi o spory emocjonalne, to najmocniej zaznacza się ten na linii Szkocja–Anglia. Ważny jest spór między konserwatystami a liberałami, ale o gospodarkę.

JK: Polski podział nie jest realny. Jest bardzo wartościujący i wykluczający część ludzi. Na Wyspach spór dotyczy przyszłości w UE i tego, czy „zaciskać pasa".

Czy w Wielkiej Brytanii możliwa jest tak zajadła walka jak na linii PO–PiS?

PS: To nie jest typowe. Spory są bardziej merytoryczne, a mniej kulturowe. Liderzy mogą się nie zgadzać, ale nie podważają swojej legitymacji do rządzenia, tak jak w Polsce robi to PiS. W skali Europy Polska jednak nie odstaje. Ostatnio wyłoniło się wiele ruchów antyestablishmentowych, jak Podemos w Hiszpanii.

JK: Brytyjczycy domagaliby się konkretów, kwot, prognoz i wyliczeń zamiast emocji. Tam spór toczy się o szczegółowe pomysły. Jeśli premier lub pretendent mówi o tworzeniu miejsc pracy, to musi przedstawić szacunki, które są potem porównywane. Oczywiście pojawia się też spin, np. dotyczący imigracji, oparty na sondażach i obawach. Ale nie tak jak w Polsce, gdzie debata opiera się tylko na sztucznie kreowanych tematach.

Reklama
Reklama

Do połowy ostatniego tygodnia kampanii prezydenckiej w Polsce nie było żadnego sondażu. Jak to wygląda w Wielkiej Brytanii?

JK: W tym momencie codziennie pojawia się kilka sondaży. To sprawia, że tych danych jest bardzo wiele. Dlatego każde medium ma bardzo rozwinięte dziennikarstwo oparte na danych (z ang. data journalism). Na specjalnych stronach pokazywane są trendy, przepływy elektoratów, możliwe koalicje według poszczególnych sondaży. Wizualizacje są przystępne i bardzo interaktywne.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Kraj
Zielone światło dla polskiej elektrowni jądrowej i trzęsienie ziemi w PGE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama