"Rzeczpospolita" na pierwszej stronie pisze o "Aktach kompromitacji", stawiając tezę że państwo okazało się całkowicie bezradne wobec bezprecedensowego wycieku. W komentarzu publicysta Andrzej Stankiewicz stwierdza: właśnie na nowo przekonujemy się, jak znakomicie afera taśmowa ilustruje stan polskiego państwa. Dodając: do internetu wyciekły całe akta ze śledztwa w tej sprawie – i jest to największy wyciek takich informacji w polskiej historii. W normalnych warunkach za tą publikacją powinny pójść dymisje w prokuraturze oraz zatrzymania podejrzanych o wyciek. Ale nie pójdą, bo w Polsce nikt za nic odpowiedzialności nie ponosi.
W "Rz" również ciekawy tekst na stronach prawnych donoszący, że jeszcze w czerwcu może nam grozić strajk adwokatów, niezadowolonych z państwowych stawek za obronę z urzędu, oraz rządowych reform. Taka sytuacja nie miała jeszcze w Polsce dotąd precedensu.
Również dużo miejsca na swoich stronach sprawie "wycieku" poświęca Gazeta Wyborcza. W komentarzu na stronach internetowych Paweł Wroński pisze o autorze całego zamieszania Zbigniewie Stonodze. "W każdym państwie pojawiają się tego rodzaju jednostki. Jednak zwykle nie budzą zachwytu. Siła Stonogi w polskich warunkach tkwi w skali poparcia dla jego działalności ze strony części społeczeństwa i części klasy politycznej. W tym poparciu ujawnia się ogromna radość z dokopania instytucjom i "onym" - władzy, która jakoby odpowiada za wszystkie nasze nieszczęścia.
Natomiast "Dziennik Gazeta Prawna" na pierwszej stronie donosi o "wyborczym prezencie rządu", zakładającym podwyżki aż o 450 zł na urzędnika. Taki wariant brany jest pod uwagę przy rozdzieleniu 2 mld zł, które władza zamierza przeznaczyć na podwyżki wynagrodzeń od 2016 r. Według DGP : gdyby rząd zdecydował się na kwotową podwyżkę pensji, to jej skala zależałaby od tego, które grupy i instytucje byłyby nią objęte.
Dziennik wylicza: gdyby objąć nią służbę cywilną i innych urzędników podlegających tzw. niemnożnikowemu funduszowi wynagrodzeń oraz pracowników państwowych funduszy i agencji, to podwyżka mogłaby wynieść nawet 450 zł na osobę. Gdyby rozszerzyć tę grupę o służby mundurowe, to kwota podwyżki spadłaby do 270 zł. Natomiast gdyby uwzględnić także nauczycieli, to wyniosłaby około 150 zł na osobę.