Śledczy są pewni: w internecie na profilu Zbigniewa Stonogi znalazły się akta śledztwa w sprawie afery taśmowej, z którymi zapoznawał się jeden z adwokatów. Był jedną z 15 osób mających zgodę na wgląd do akt i ich sfotografowanie. Wskazały go cechy charakterystyczne i... przepustka do prokuratury widoczna na jednym ze zdjęć – wynika z informacji „Rzeczpospolitej".
– To w żaden sposób nie przesądza o winie tej osoby, jednak trzeba sprawdzić, w jaki sposób otrzymane do wglądu materiały trafiły do Zbigniewa S., który zamieścił je w internecie – mówi nasz informator.
Feralna przepustka
Przedsiębiorca Zbigniew Stonoga w poniedziałek wieczorem opublikował na swoim profilu w sieci fotokopie 2,5 tys. stron budzącego emocje śledztwa, w którym badano, kto i po co nagrywał VIP-ów w warszawskich restauracjach. We wtorek Stonoga usłyszał zarzuty za rozpowszechnienie tych materiałów. Jak je zdobył? Prokuratorzy na razie ustalili, że w sieci znalazły się dokładnie te akta, które czytał jeden z adwokatów.
Jak wytypowali autora fotokopii? Na sfotografowanych aktach widać kilka cech charakterystycznych.
– To elementy widoczne w kadrze, np. biurko, na którym rozłożono przygotowane do sfotografowania materiały, jego usytuowanie i inne szczegóły, po których można poznać, w którym pokoju odbywało się zapoznawanie z aktami – twierdzi nasz rozmówca.