Nikt nie chce sądzić wiceprezesa

Od blisko dwóch lat nie może rozpocząć się proces przeciwko jednemu z szefów Agencji Rynku Rolnego.

Aktualizacja: 16.06.2015 12:32 Publikacja: 15.06.2015 21:23

Zależna od Agencji Rynku Rolnego spółka Elewarr kilka razy była kontrolowana przez NIK. Po każdej ko

Zależna od Agencji Rynku Rolnego spółka Elewarr kilka razy była kontrolowana przez NIK. Po każdej kontroli Izba składała doniesienia do prokuratury

Foto: KFP/Wojtek Jakubowski

Oskarżony o nadużycie uprawnień wiceprezes Agencji Rynku Rolnego Lucjan Z., odpowiedzialny za nadzór nad słynną spółką Elewarr, nie może doczekać się osądzenia. Akt oskarżenia w jego sprawie trafił do sądu w 2013 r., ale dotąd nie ma nawet terminu rozpoczęcia procesu. Wcześniej, jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", sądy chciały się pozbyć sprawy wiceprezesa. Tymczasem Lucjan Z. jak gdyby nigdy nic nadal pracuje w ARR na kierowniczym stanowisku.

– Sprawa jest traktowana jak gorący kartofel, którego nikt nie chce mieć u siebie i próbuje go odrzucić jak najdalej – komentuje jeden ze śledczych.

Śledztwo dotyczące niedopełnienia obowiązków przez urzędników z Agencji Rynku Rolnego i Ministerstwa Rolnictwa (w latach 2011–2012) wszczęło Centralne Biuro Antykorupcyjne po pierwszej kontroli NIK w zbożowej spółce Elewarr, która ujawniła, że zarząd pobiera wynagrodzenia znacznie wyższe niż dopuszczalne w tzw. ustawie kominowej.

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Materiał Promocyjny
CPK buduje terminal przyszłości
Kraj
Anulowany wyrok znanego działacza opozycyjnego
Kraj
Czy Polacy chcą sankcji na Izrael? Sondaż nie pozostawia wątpliwości
Kraj
Rafał Trzaskowski o propozycji Karola Nawrockiego: Niech się pan Karol tłumaczy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Kraj
Cienka granica pomagania uchodźcom. Złoty telefon pogrąża aktywistów z granicy