Ofiary Finroyalu znów cierpią

Oszukani przez piramidę finansową długo poczekają na proces. Sąd z prokuraturą przerzucają się winą za poślizg.

Aktualizacja: 08.07.2015 19:15 Publikacja: 07.07.2015 19:53

Reklama spółki Finroyal

Reklama spółki Finroyal

Foto: YouTube

Są kłopoty z rozpoczęciem procesu o głośne oszustwo ponad 1700 klientów Finroyalu. Przepychanki sądu i prokuratury sprawiły, że sprawa czeka na wejście na wokandę. Według informacji „Rzeczpospolitej" w tym roku proces nie ma szans się zacząć.

Sprawa Finroyalu jest jedną z trzech największych afer finansowych ostatnich lat w Polsce – obok tych Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej i Amber Gold. Niektórzy poszkodowani stracili w niej dorobek życia. Ewentualne skazanie szefa firmy otworzyłoby im drogę do składania pozwów cywilnych przeciwko niemu i dałoby szansę na odzyskanie choć części pieniędzy.

W styczniu tego roku warszawska Prokuratura Okręgowa skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Andrzejowi K., dyrektorowi spółki Finroyal (FRL Capital Limited z siedzibą w Wielkiej Brytanii), zarzucając mu prowadzenie działalności bankowej bez zezwolenia oraz dokonanie oszustwa na szkodę 1716 klientów spółki Finroyal.

K. prowadził biura w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Poznaniu do 2012 r. Prokuratura ustaliła, że Finroyal był niewypłacalny, a zamiast lokować pieniądze klientów zgodnie z umową, przeznaczał je „na ryzykowne przedsięwzięcia finansowe na rynku walutowym, na inwestycje w nierentowne spółki, na pokrycie kosztów działalności, w tym reklamę, oraz na wynagrodzenie i prywatne potrzeby podejrzanego".

Część pieniędzy poszła również na wypłaty odsetek dla wcześniejszych klientów – tworząc tym samym strukturę tzw. piramidy finansowej.

Reklama
Reklama

Sprawa początkowo trafiła do sądu w Warszawie, ale ten uznał, że jej rozpatrywać nie będzie. W kwietniu przejął więc ją Sąd Okręgowy we Wrocławiu, ale zamiast wyznaczyć datę wokandy, wydał postanowienie o zwrocie prokuraturze aktu oskarżenia – by uzupełniła braki formalne. Zażądał, aby w akcie oskarżenia znalazły się dane osobowe wszystkich pokrzywdzonych wraz z sumą, jaką stracili. Te informacje były w uzasadnieniu aktu oskarżenia (prokuratura w ten sposób chciała usprawnić jego czytanie), ale sąd nie zgodził się na takie ich umiejscowienie. Na postanowienie sędziego warszawska prokuratura złożyła zażalenie, lecz sąd odwoławczy go nie uwzględnił.

Prawomocne postanowienie o zwrocie aktu oskarżenia wpłynęło do prokuratury w Warszawie 29 maja, w piątek. Sąd na uzupełnienie 1716 danych klientów dał prokuraturze siedem dni, a właściwie tylko trzy, bo 4 czerwca w czwartek wypadało Boże Ciało, dzień wolny od pracy. Piątek też był dniem wolnym w prokuraturze.

– Wpłynęło samo postanowienie, bez akt sprawy, które liczą 300 tomów. Bez nich uzupełnienie braków nie było po prostu możliwe, a w aktach podręcznych tych danych nie było – tłumaczy Przemysław Nowak, rzecznik prokuratury.

Prowadzący śledztwo prokurator potrzebował na spełnienie życzenia sądu prawie trzech tygodni. Ostatecznie uzupełniony akt oskarżenia skierował do Wrocławia 18 czerwca.

Problem polega na tym, że do tego czasu sąd wydał postanowienie o odrzuceniu poprzedniego aktu oskarżenia na podstawie art. 120 k.p.k. (jako bezskutecznego), na co prokurator z Warszawy się zażalił. – Art. 120 nie ma zastosowania do aktów oskarżenia – przekonuje prok. Nowak.

Efekt jest więc taki, że akta sprawy przekazano pod koniec czerwca do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, który będzie rozpatrywał zażalenie prokuratora. To znowu zablokowało wszczęcie procesu.

Reklama
Reklama

Co gorsza, decyzja sądu apelacyjnego nie ma już żadnego znaczenia, bo prokuratura przesłała przecież uzupełniony akt oskarżenia. Choć z miesięcznym poślizgiem.

Kiedy więc proces się zacznie? Nieprędko. – Nie należy spodziewać się zbyt szybkiego wyznaczenia terminu pierwszej rozprawy – przyznaje Anna Skibińska z biura rzecznika prasowego Sądu Okręgowego we Wrocławiu.

Według informacji „Rzeczpospolitej" proces na pewno nie zacznie się w tym roku. Sprawa trafiła bowiem na koniec kolejki tych, które czekają na wejście na wokandę.

Będzie się toczyła już według nowych zasad kodeksu postępowania karnego. To oznacza m.in., że na każdej rozprawie będzie musiał stawić się we Wrocławiu prokurator – autor oskarżenia, który jest z Warszawy.

Kraj
„Polityczne Michałki”: Hołownia między młotem a kowadłem, Tusk w trybie i stroju kryzysowym
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Kraj
Rzeź wołyńska: wytracić Polaków, wyrugować polskość
Kraj
Uchwała antyalkoholowa skonstruowana pod Żabki? Radni o prohibicji w Warszawie
warszawa
Radni stołecznego Bemowa proponują budżet obywatelski w szkołach. Co na to urząd dzielnicy?
Kraj
Miliardy z KPO usprawniają kolejową infrastrukturę
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama