Reklama

Rozliczanie afery podkarpackiej

Kolejni bohaterowie afery, która zatrzęsła koalicją PO–PSL, staną przed sądem. To efekt pracy CBA i prokuratury.

Aktualizacja: 03.02.2016 18:44 Publikacja: 02.02.2016 18:18

Rozliczanie afery podkarpackiej

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Śledczy są coraz bliżej wyjaśnienia wszystkich aspektów tzw. afery podkarpackiej. CBA i prokuratorzy w tej sprawie m.in. zatrzymali lokalnych przedsiębiorców, przeszukali biura wpływowych niegdyś polityków PO i PSL z Podkarpacia czy postawili zarzuty znanemu duchownemu.

Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", teraz chcą oskarżyć dwie osoby, którym główny podejrzany, biznesmen Marian D., nielegalnie sprzedawał paliwo i tak zdobyte pieniądze przeznaczał na łapówki dla wysokich urzędników, dając im m.in. gotówkę i sztabki złota.

– W tym wątku zakończyliśmy postępowanie. Akt oskarżenia przeciwko dwóm osobom o paserstwo wielkiej wartości: ponad 2,5 mln zł, w tym tygodniu trafi do sądu – mówi „Rzeczpospolitej" Waldemar Tyl, wiceszef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.

Marian D., prezes firmy paliwowej z Leżajska, to kluczowa postać w podkarpackiej aferze korupcyjnej. Dawał on łapówki – jak twierdzą śledczy – za załatwienie najróżniejszych spraw: posady sędziego dla córki, pomyślnego wyroku w sprawie podatkowej, kontraktów paliwowych, zmiany przeznaczenia firmowego gruntu i długiej listy innych korzystnych decyzji. Miał liczyć, że za pieniądze „przepchnie" w stolicy ok. 20 spraw.

Za pośrednictwo w ich załatwieniu D. i jego zastępca w firmie paliwowej mieli dawać gotówkę, sztabki złota, markowe trunki czy nie pobierać opłat za roboty budowlane.

Reklama
Reklama

Badając korupcyjne związki, CBA i prokuratorzy ustalili źródło, dzięki któremu Marian D. mógł tak szczodrze rozdawać łapówki: na lewo miał sprzedawać firmowe paliwo – głównie olej napędowy, ale też benzynę czy olej opałowy. Towar kupowali Ryszard C. i Jerzy S. – przedsiębiorcy prowadzący w regionie stacje benzynowe.

Ilości były ogromne: łącznie w ciągu pięciu lat (od 2010 do 2014 r.) w taki sposób Marian D. miał nielegalnie upłynnić 592 tys. litrów paliwa wartości ponad 2,5 mln zł. Prezesa D. wsypali pracownicy skierowani do załadunku, którzy wyznali śledczym szczegóły procederu.

– Marian D. sprzedawał paliwo przedsiębiorcom poza ewidencją, bez rachunków, w transzach. Powstałe przez to straty obciążały spółkę – mówi nam jeden ze śledczych.

W efekcie D. oprócz korupcyjnych zarzutów doczekał się też dotyczącego przywłaszczenia mienia. Właścicielom stacji benzynowych, którzy je kupowali, za paserstwo wielkiej wartości grozi do dziesięciu lat więzienia.

Marian D. łapówkami obdarowywał szczodrze, np. politykowi PSL, byłemu szefowi klubu parlamentarnego ludowców Janowi Buremu, miał – według prokuratury – przekazać łącznie prawie milion złotych.

Sześć zarzutów przyjęcia takiej sumy postawiła Buremu jesienią 2015 r. Prokuratura Apelacyjna w Katowicach, która niezależnie od śledczych z Warszawy prowadzi własne postępowanie dotyczące polityczno-biznesowego układu na Podkarpaciu. Uważa, że opłacając polityka ludowców, biznesmen miał liczyć na pomoc w załatwieniu różnych spraw, w tym wsparcie w zdobyciu kontraktów paliwowych.

Reklama
Reklama

Gotówką, prezentami i złotem w sztabkach Marian D. miał korumpować także innych. Jedną sztabkę agenci CBA znaleźli latem 2014 r. w mieszkaniu księdza Roberta M., proboszcza katedry polowej (w tym samym śledztwie w lipcu 2014 r. przeszukali m.in. gabinety Burego oraz ówczesnego wiceministra infrastruktury Zbigniewa Rynasiewicza, lokalnego barona PO).

Obecny akt oskarżenia przeciwko przedsiębiorcom, którzy kupowali od D. na lewo paliwa, jest drugim, jaki kieruje warszawska prokuratura – pierwszy dotyczył księdza M. Do rozliczenia są kolejne osoby zamieszane w łapówkarsko-biznesowy układ, w tym główny podejrzany Marian D. Łącznie w warszawskim i katowickim śledztwie zarzuty ma kilkanaście osób.

Sąd pod koniec stycznia utrzymał środki zapobiegawcze wobec Jana Burego: poręczenie majątkowe w wysokości 1 mln zł, dozór policji i zakaz kontaktowania się z osobami podejrzanymi w aferze podkarpackiej.

W areszcie pozostaje Marian D. – trafił tam wiosną zeszłego roku po tym, gdy został przyłapany na próbach wpływania na świadków. Tuż po zatrzymaniu w 2014 r. przyznał się do wręczania łapówek, teraz milczy.

Jan Bury, najbardziej znaczący rangą w gronie podejrzanych, zaprzecza, by kiedykolwiek przyjmował korzyści, obiecując w zamian załatwienie jakichś spraw.

O aferze korupcyjnej na Podkarpaciu stało się głośno po tym, gdy w lipcu 2014 r. CBA sprawdziło kilkanaście miejsc, szukając dowodów na korupcję mającą sięgać ministerialnych gabinetów.

Reklama
Reklama

Agenci weszli wtedy także do Sejmu, co wywołało burzę. Sąd uznał, że nie naruszyli tym prawa.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Kraj
Zielone światło dla polskiej elektrowni jądrowej i trzęsienie ziemi w PGE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama