Śledczy są coraz bliżej wyjaśnienia wszystkich aspektów tzw. afery podkarpackiej. CBA i prokuratorzy w tej sprawie m.in. zatrzymali lokalnych przedsiębiorców, przeszukali biura wpływowych niegdyś polityków PO i PSL z Podkarpacia czy postawili zarzuty znanemu duchownemu.
Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", teraz chcą oskarżyć dwie osoby, którym główny podejrzany, biznesmen Marian D., nielegalnie sprzedawał paliwo i tak zdobyte pieniądze przeznaczał na łapówki dla wysokich urzędników, dając im m.in. gotówkę i sztabki złota.
– W tym wątku zakończyliśmy postępowanie. Akt oskarżenia przeciwko dwóm osobom o paserstwo wielkiej wartości: ponad 2,5 mln zł, w tym tygodniu trafi do sądu – mówi „Rzeczpospolitej" Waldemar Tyl, wiceszef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.
Marian D., prezes firmy paliwowej z Leżajska, to kluczowa postać w podkarpackiej aferze korupcyjnej. Dawał on łapówki – jak twierdzą śledczy – za załatwienie najróżniejszych spraw: posady sędziego dla córki, pomyślnego wyroku w sprawie podatkowej, kontraktów paliwowych, zmiany przeznaczenia firmowego gruntu i długiej listy innych korzystnych decyzji. Miał liczyć, że za pieniądze „przepchnie" w stolicy ok. 20 spraw.
Za pośrednictwo w ich załatwieniu D. i jego zastępca w firmie paliwowej mieli dawać gotówkę, sztabki złota, markowe trunki czy nie pobierać opłat za roboty budowlane.