Ranga małych form rośnie

Anna Garlicka, dyrektorka Kontrapunktu w Szczecinie mówi Jackowi Cieślakowi o tegorocznej edycji (15-24 kwietnia)

Aktualizacja: 17.03.2016 17:19 Publikacja: 17.03.2016 15:00

Anna Garlicka, absolwentka teatrologii na UJ z Festiwalem Kontrapunkt jest związana od 1996 roku. Fot. Karolina Machowicz

Foto: materiały prasowe

Rzeczpospolita: Na tegorocznym festiwalu zobaczymy m.in. dwa spektakle ze Starego Teatru, Moniki Strzępki i Wojciecha Klemma, Krystyny Jandy i Iwana Wyrypajewa, przyjedzie TR Warszawa z Adamem Woronowiczem. A w Berlinie będzie do obejrzenia m.in. przedstawienie Thomasa Ostermeiera. Co sprawiło, że tegoroczny program można uznać za najmocniejszy od lat? Wyższa dotacja? Czy bardziej elastyczna postawa dyrektorów, którzy chcą wysłać spektakle na Kontrapunkt?

Anna Garlicka: Nie zdradzę wielkiej tajemnicy, mówiąc, że zrealizowanie festiwalu to sztuka kompromisu i szukanie rozwiązań alternatywnych, niestety nader często. A to brak odpowiednich przestrzeni, a to terminy, a to fundusze. Dodajmy, że w tym roku budżet jest znacznie niższy. Ale teatry chcą u nas występować, z każdym rokiem rośnie także liczba zgłoszeń zagranicznych. Bo Kontrapunkt to pewna marka, która służy dobrej promocji, co niewątpliwie pomaga w konstruowaniu całościowego programu. Dlatego festiwal trzeba traktować całościowo jako zjawisko kulturalne o pewnej dramaturgii, kierowane do rozmaitych grup odbiorców z głębokim przekonaniem, że pozostając propozycją artystyczną, pozwala niemal każdemu znaleźć coś dla siebie. Rokrocznie poszerza się zakres działań pozakonkursowych. Oczywiście najważniejsze są prezentacje konkursowe poddane ocenie jurorów i publiczności. I jak każdy inny festiwal dokonujemy wyboru z przedstawień wyprodukowanych w danym sezonie.

Jak konstruowała pani program zagraniczny – zarówno pozycje pokazywane w Szczecinie, jak i wyjazdowe w Berlinie?

Już od 2007 roku zapraszamy do konkursu spektakle zagraniczne, prezentowane w Szczecinie i w Berlinie, do którego Kontrapunkt na jeden dzień wyjeżdża. Dosłownie: czterema autokarami. Pomysł Dnia Berlińskiego już po raz dziesiąty pozwoli na prezentację przedstawień, których – z powodów ekonomicznych – nie moglibyśmy gościć w naszym mieście. Jednak pomimo dziesięcioletniej współpracy istnieją pewne logistyczne ograniczenia, które – siłą rzeczy – mają wpływ na konstrukcję programu artystycznego. Najpoważniejsze to liczba miejsc. Wyjeżdża 200 osób, zatem trzeba wykluczyć mniejsze, studyjne sceny. W Berlinie oglądamy z reguły trzy tytuły, zatem dwa z nich muszą zostać zaprezentowane w niestandardowych wczesnych godzinach popołudniowych. No i trzeba mieć jeszcze czas na przejazdy pomiędzy teatrami. Mówię o tym, by zobrazować trudność tego przedsięwzięcia. Jednak w bieżącym roku odwiedzimy znane już kontrapunktowej publiczności sceny: Deutsches Theater Berlin, Volksbühne oraz Schaubühne am Lehniner Platz.

To najważniejsze berlińskie sceny.

Zgadza się. Wystawiana w Schaubühne „Bella Figura" uznanej dramatopisarki Yasminy Rezy została napisana specjalnie dla zespołu tego teatru, a w spektaklu w reżyserii Thomasa Ostermeiera zobaczymy m.in. Ninę Hoss, znaną z takich filmów jak „Barbara", „Homeland", a także Marka Waschke („Nasze matki, nasi ojcowie"). Spektakl został przyjęty bardzo entuzjastycznie przez niemiecką krytykę. Warto zwrócić uwagę na propozycje Volksbühne: „War and Peace" znanego kolektywu Gob Squad. To współczesna próba zajęcia się jednym z niepokojów Tołstoja: jak powinno się żyć moralnie w etycznie niedoskonałym świecie? Polska premiera tego przedstawienia odbędzie się podczas Konfrontacji lubelskich. W Deutsches Theater Berlin pokażemy „Baala" Brechta o poecie kontestującym obowiązujące normy społeczne. Reżyser Stefan Pucher pokazuje Baala zgodnie z intencjami Brechta z jednej strony jako człowieka obrzydliwego i odpychającego, a z drugiej – genialnego poetę. Spektakl prezentowany w Deutsches Theater staje się szokującą opowieścią o ludzkim-nieludzkim ego, zmuszającą widza do głębszej refleksji nad niejednoznaczną naturą człowieka.

A co z projektów zagranicznych w Szczecinie?

Programowo Kontrapunkt jest ukierunkowany na prezentacje „z bliskiego zachodniego sąsiedztwa", zatem przede wszystkim spektakle niemieckie, ale zapraszamy także teatry z innych krajów i w nadchodzącej edycji będą to Liquid Loft z Austrii (Wiedeń) i Benjamin Verdonck (Toneelhuis/KVS) z Belgii. Kontrapunktowa publiczność miała już okazję do spotkania z nimi. Zapraszając tych artystów na tegoroczny festiwal, chcemy przedstawić kolejny etap drogi ich artystycznego rozwoju. „Deep Dish" Liquid Loft to trzecia i ostatnia część tryptyku „Doskonały ogród" opowiadająca o sztucznych rajach. Łączy konwencje tańca, filmu, instalacji – ukazujących błahość i ulotność naszej egzystencji. „notallwhowanderarelost" Benjamina Verdoncka, prezentowany wcześniej na festiwalach m.in. w Awinionie i w Brukseli, to prezentacja niebywale precyzyjna. Pociągając za sznurki skonstruowanego przez siebie świata przedmiotów, aktor, autor i obsługa techniczna w jednym, otwiera kolejne szufladki skojarzeń, wypełnione zaskoczeniem wynikającym z nadania ruchu materii nieożywionej. Warto dodać, że z reguły właśnie propozycje grup zagranicznych są przykładem teatru „nowej" formy, niejednorodnej gatunkowo, czasami na granicy performansu, niekiedy łączącej rozmaite konwencje. Z założenia obracamy się w obszarze teatrów nieinstytucjonalnych – grup twórczych poszukujących własnego języka, co pozwala na kontakt ze zjawiskami interesującymi, ale bywa też naznaczone pewnym ryzykiem. Publiczność szczecińskiego festiwalu zaakceptowała ten kierunek, w pewnym stopniu wynikający także z naszych możliwości finansowych. A z Berlina przyjedzie do nas Theater Anu, by poza konkursem pokazać szeroko dostępne widowisko plenerowe „Ovids Traum".

Czy łatwo pozyskać zagranicznych jurorów?

Od 2013 roku przedstawienia konkursowe są prezentowane z napisami w języku angielskim i oceniane przez międzynarodowe jury. Wszyscy dotychczasowi jurorzy po festiwalu mówili o ważnym teatralnym doświadczeniu. Co ciekawe – coraz częściej karnety rezerwują także zagraniczni widzowie, którzy przyjeżdżają do Szczecina specjalnie na festiwal.

Tradycyjnie już jest oferta dla najmłodszych widzów.

Idea Małego Kontrapunktu pojawiła się wiele, wiele lat temu, ale mogła się ziścić dopiero w 2010 roku, gdy programowo przyjęłam zasadę: jeśli pozyskamy środki zagraniczne, to będziemy prezentować spektakle z krajów donatorów. W 2010 roku po raz pierwszy otrzymaliśmy wsparcie Nordic Culture Fund i przygotowaliśmy Mały Kontrapunkt z warsztatami i spektaklami z Danii, Finlandii, Norwegii i oczywiście Polski. W kwietniu 2010 Mały Kontrapunkt został odwołany. Od 2011 roku funkcjonuje już nieprzerwanie jako teatralne święto dzieci, na którym prezentujemy szczecińskie produkcje, na które zapraszamy studentów Akademii Teatralnej w Warszawie, Wydziału Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku i – jak mówiłam wcześniej – teatry z krajów nordyckich, a w 2015 roku – z krajów Funduszu Wyszehradzkiego. A atrakcją tegorocznego Małego Kontrapunktu będzie „Balbaryk i Złota Piosenka", prapremiera Pleciugi przygotowana specjalnie na festiwal. Warto podkreślić, że Mały Kontrapunkt z biletami w cenie 5 złotych jest jedną z tych festiwalowych propozycji, które starają się usuwać ekonomiczne bariery dostępu do kultury.

Przy okazji przypomnijmy, jak to się stało, że teatr „dla dzieci" organizuje festiwal dla dorosłych widzów?

W pana pytaniu pokutuje pogląd, że teatr lalek jest teatrem „dla dzieci".

Ale użyłem ironicznego cudzysłowu.

Rzeczywiście, najważniejszym adresatem Teatru Lalek „Pleciuga" są najmłodsi i młodzi widzowie, ale odwołując się choćby do najnowszej historii: od 2000 roku w Pleciudze funkcjonuje „Scena dla dorosłych", a scena naszego teatru była od kilkudziesięciu lat sceną „małych form". Formuła Kontrapunktu została zainicjowana w 1994 roku i wprowadzona w 1995 roku, kiedy Miasto Szczecin przejęło finansowanie festiwalu. Do pracy przy Kontrapunkcie zostałam zaproszona w 1996 roku, a w lutym 1998 roku zostałam jego komisarzem/dyrektorem. Gdy latem tegoż roku rozpoczęłam pracę w Pleciudze, decyzją miasta do naszego teatru zostało przeniesione biuro festiwalu. Obecnie to świetny zespół ludzi, którym niestraszne żadne pomysły. Ale Kontrapunkt to festiwal, który integruje instytucje, stowarzyszenia i ludzi. Gospodarzami festiwalu – obok Pleciugi i miasta – są także Teatr Współczesny i Teatr Kana, a partnerami niemal wszystkie instytucje artystyczne, jak również wyższe uczelnie Szczecina.

Na co zwróciłaby pani uwagę w ofercie szczecińskich teatrów?

Jak już wspomniałam – obok artystycznej – Kontrapunkt spełnia także funkcję integracyjną i promocyjną. Od wielu lat program konkursowy jest poprzedzony Szczecińską Północą Teatrów, czyli repertuarowymi propozycjami naszych scen, oraz Zachodniopomorską OFFensywą Teatralną, czyli pokazem osiągnięć młodych grup teatralnych z województwa, z biletami, tak jak na Mały Kontrapunkt, w cenie 5 złotych. W programie karnetowym są propozycje „Szczecina na Kontrapunkcie" – w tym roku będą to spektakle Teatru Lalek „Pleciuga" („Poruszenie") i Teatru Współczesnego („Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku"). Warto też wspomnieć o innych propozycjach. Karnet uprawnia także do wejść na wystawy w muzeach. Kolejne szczecińskie akcenty to koncerty. Nawet propozycje z Teatroteki zostały wybrane tak, by odnaleźć w nich coś lub kogoś związanego ze Szczecinem.

pełny program festiwalu www.kontrapunkt.pl

Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej