Jaki: To już jest „odlot” Hanny Gronkiewicz-Waltz

- Niech pani prezydent razem z zarządem PO ustali termin, kiedy chciałaby się stawić na komisji i my ten termin przyjmiemy. Czy to będzie dzień, czy to będzie noc, czy to będzie w święta – my ten termin przyjmiemy – zaoferował przewodniczący komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki, komentując zarzuty Hanny Gronkiewicz-Waltz względem komisji.

Aktualizacja: 17.10.2017 11:39 Publikacja: 17.10.2017 11:26

Członkowie komisji weryfikacyjnej Jan Mosiński, Patryk Jaki i Sebastian Kaleta

Członkowie komisji weryfikacyjnej Jan Mosiński, Patryk Jaki i Sebastian Kaleta

Foto: PAP/ Tomasz Gzell

Na wtorkowej konferencji prasowej prezydent Warszawy powiedziała m.in., że szef komisji weryfikacyjnej "nie chce" obecności pełnomocników m.st. Warszawy podczas rozprawy dot. tego adresu. Gronkiewicz-Waltz zaznaczyła też, że ma nadzieję, iż na rozprawę dot. Nabielaka 9 będzie wezwany Mirosław Kochalski, obecnie wiceprezes Orlenu, bo - jak dodała - to on podpisywał decyzję ws. Nabielaka.

Na zwołanym później briefingu w Sejmie Patryk Jaki odrzucał zarzuty Gronkiewicz-Waltz. - Ta zła Zjednoczona Prawica głosowała za wszystkimi wnioskami, które zgłosił przedstawiciel PO o zbadanie wszystkich nieruchomości, które zgłaszał ten przedstawiciel. I nie tylko, że głosowaliśmy za tymi nieruchomościami, ale dodatkowo jeszcze wyznaczyliśmy szybkie terminy rozpatrywania tych spraw – mówił, komentując wypowiedzi, że komisja jest ciałem politycznym. - Co to jest za zarzut, że robimy tylko tak jak my chcemy, skoro głosujemy „za”? Ja podnoszę rękę za wszystkimi wnioskami PO – mówił.

Dodał także, że wezwanie dla Mirosława Kochalskiego, byłego sekretarza miasta, obecnie wiceprezes Orlenu, zostało „dawno już wysłane”. - Pan Kochalski będzie zeznawał jako pierwszy przy sprawie Nabielaka, już wkrótce, jak ta sprawa stanie na rozprawie przed komisja weryfikacyjną. To jest pierwszy świadek. Dla nikogo nie ma żadnej taryfy ulgowej – mówił. Zaznaczył, że miasto też będzie mogło zadawać pytania Kochalskiemu.

- To już jest taki „odlot” pani prezydent, że my nie wiemy, jak mamy z tym polemizować. Wszystko jest w dokumentach – skomentował  z kolei, nawiązując do wypowiedzi Gronkiewicz-Waltz odnośnie zapraszania przedstawicieli miasta tylko na wybrane rozprawy.

- Pani prezydent sama mówiła, że nie jest stroną w tej sprawie i nie jest wzywana osobiście, co najwyżej może być świadkiem. Właśnie dlatego zmieniliśmy jej status i zaproponowaliśmy, że jeżeli chce, to niech stawi się jako świadek i my cofniemy wezwanie z tego stawiennictwa. Dokładnie tak zrobiłem, a dzisiaj pani prezydent ma o to pretensje. Już naprawdę ciężko się w tej narracji Platformy Obywatelskiej połapać – ocenił.

Złożył także propozycję prezydent Warszawy. - Jeżeli ma taki mętlik dotyczący tych terminów i w jakim charakterze, ja składam taką propozycję – niech pani prezydent razem z zarządem PO ustali termin, kiedy chciałaby się stawić na komisji i my ten termin przyjmiemy. Czy to będzie dzień, czy to będzie noc, czy to będzie w święta – my ten termin przyjmiemy. Niech oni zaproponują ten termin w takim razie – powiedział.

Jan Mosiński, inny członek komisji weryfikacyjnej, odpowiedział z kolei na zarzut, że to PiS odpowiada za zwrot nieruchomości przy ul. Nabielaka 9, w której mieszkała Jolanta Brzeska. - Tę decyzję podpisał zarząd komisaryczny m.st. Warszawy, pan Kochalski. Lech Kaczyński nie żyje, nie ma możliwości obronić się, więc ten atak uznaję za bardzo niegodziwy, nieelegancki, nieprzystający politykom tej klasy co urząd prezydenta m.st. Warszawy. Mówienie, że nie wyciągano konsekwencji za rządów Lecha Kaczyńskiego wobec urzędników, jest też kłamstwem. Przypomnę, iż w sprawie działki przy al. Waszyngtona Lech Kaczyński zwolnił dyscyplinarnie jednego z dyrektorów – powiedział.

- Rzeczywiście było tak, że za czasów rządów PiS w ratuszu były osoby, które próbowały ten proceder dzikiej reprywatyzacji rozkręcić. Różnica pomiędzy czasami śp. Lecha Kaczyńskiego a czasami Hanny Gronkiewicz-Waltz polega na tym, że jak prezydent Kaczyński się o tym dowiedział, to od razu cięciem to wszystko ukrócił – dodał w tej kwestii Patryk Jaki.

- Liczba zwrotów, od kiedy Lech Kaczyński się o tym dowiedział, spadła do 32. Była taka awantura, że wyleciał nawet wiceprezydent miasta. I teraz należy pani prezydent Gronkiewicz-Waltz zapytać, dlaczego nie mogła zareagować przez 11 lat, tak jak w miesiąc zareagował Lech Kaczyński. I prawdopodobnie odpowiedź jest taka: dlatego, że jej rodzina reprywatyzowała. Dlatego, że rodzina wiceprezydenta również reprywatyzowała – ocenił. - Tak się dziwnie składa, że rodziny polityków PiS nie reprywatyzowały w Warszawie. I to jest ta różnica. Chyba, że wszyscy uważamy, że są to zbiegi okoliczności – powiedział Patryk Jaki.

Na wtorkowej konferencji prasowej prezydent Warszawy powiedziała m.in., że szef komisji weryfikacyjnej "nie chce" obecności pełnomocników m.st. Warszawy podczas rozprawy dot. tego adresu. Gronkiewicz-Waltz zaznaczyła też, że ma nadzieję, iż na rozprawę dot. Nabielaka 9 będzie wezwany Mirosław Kochalski, obecnie wiceprezes Orlenu, bo - jak dodała - to on podpisywał decyzję ws. Nabielaka.

Na zwołanym później briefingu w Sejmie Patryk Jaki odrzucał zarzuty Gronkiewicz-Waltz. - Ta zła Zjednoczona Prawica głosowała za wszystkimi wnioskami, które zgłosił przedstawiciel PO o zbadanie wszystkich nieruchomości, które zgłaszał ten przedstawiciel. I nie tylko, że głosowaliśmy za tymi nieruchomościami, ale dodatkowo jeszcze wyznaczyliśmy szybkie terminy rozpatrywania tych spraw – mówił, komentując wypowiedzi, że komisja jest ciałem politycznym. - Co to jest za zarzut, że robimy tylko tak jak my chcemy, skoro głosujemy „za”? Ja podnoszę rękę za wszystkimi wnioskami PO – mówił.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?