Niemal tydzień na oficjalny debiut w NBA poczekać musiał Brandin Podziemski. Wybrany w pierwszej rundzie tegorocznego draftu 20-latek otrzymał szansę w poniedziałkowym spotkaniu Golden State Warriors w Nowym Orleanie. Wojownicy przystąpili do tego meczu w lekkim osłabieniu. Z powodu urazów kolana nie zagrali Klay Thompson oraz Jonathan Kuminga, a to sprawiło, że trener Steve Kerr musiał sięgnąć nieco głębiej po zawodników rezerwowych, co oznaczało pierwsze w sezonie minuty dla Podziemskiego.
Starający się o polskie obywatelstwo gracz zadebiutował w drugiej kwarcie i nie marnował czasu. Niedługo po wejściu rozdał dwie asysty, zaliczył też efektowne pierwsze punkty w NBA, kiedy to dryblingiem ograł przeciwnika i z łatwością trafił spod kosza. Podziemski po obu stronach parkietu był zresztą bardzo aktywny. Ostatecznie w 23 minuty gry zapisał na konto pięć punktów, osiem zbiórek (drugi wynik w zespole) oraz dwie asysty. Wojownicy z nim na parkiecie byli aż o 15 punktów lepsi od Pelicans.
Co Brandin Podziemski powiedział po swoim debiucie
Już w przerwie udzielił krótkiego wywiadu dla telewizji NBCS, mówiąc o pierwszych wrażeniach z debiutu. — Było super. Za każdym razem, gdy wychodzę na parkiet, to staram się pomóc drużynie wygrywać na wiele różnych sposobów. Najważniejsze jest to, aby po wejściu zwiększyć przewagę, dzięki czemu wyjściowa piątka po powrocie do gry ma łatwiejsze życie — stwierdził Podziemski. Można więc powiedzieć, że 20-latek swoje zadanie wykonał, a to dobry pierwszy krok, by zyskać zaufanie sztabu szkoleniowego.
Czytaj więcej
Victor Wembanyama, czyli 19-letni gigant z Francji, zadebiutował w NBA, ale nie był to do końca występ udany. San Antonio Spurs w pierwszym meczu nowego sezonu przegrali 119:126 z Dallas Mavericks. Nieźle zagrał Jeremy Sochan.
Podziemski na razie na istotną rolę w zespole Warriors liczyć nie może. Musi czekać właśnie na takie okazje, gdy z powodu problemów zdrowotnych innych zawodników będzie dostawał szanse do gry. Jako debiutant powinien wtedy pokazywać, że jest zawsze gotowy na wezwanie od trenera. Solidny występ w Nowym Orleanie to dobry początek, choć poprawić można na pewno skuteczność. 20-latek spudłował bowiem trzy z pięciu prób, natomiast niedługo po zakończeniu meczu… wrócił na parkiet, by trochę jeszcze potrenować.