Całe zdarzenie trzymane było w ścisłej tajemnicy. Poinformowały o niej najpierw rosyjskie media, a za nimi m.in. naukowy magazyn „New Scientist”. To, że chińskie satelity wykonują dziwne manewry na orbicie Ziemi potwierdziły również obserwacje amerykańskiego wojska.
Do dziwnego zdarzenia doszło 19 sierpnia. Rosjanie twierdzą, że satelity serii Shi Jian — SJ-06F i SJ-12 — zbliżyły się do siebie, a prawdopodobnie również zetknęły. Analiza wykluczyła wpływ przyczyn naturalnych — takich jak działanie grawitacji lub ziemskiej atmosfery. SJ-12 została wystrzelona w czerwcu. Od tego czasu wykonała szereg manewrów, które pozwoliły jej znaleźć się na orbicie zbliżonej do SJ-06F. Oba automatyczne pojazdy określane są jako satelity naukowe. Według Briana Weedena z Secure World Foundation, dotąd podobne manewry wykonywały wyłącznie pojazdy amerykańskie. - To krok milowy w rozwoju chińskiej technologii kosmicznej - powiedział Weeder magazynowi „New Scientist”.
Nie jest jasne czemu ma służyć ta gonitwa satelitów na orbicie. Dean Chang, ekspert ds. Chin w waszyngtońskim think tanku Heritage Foundation uważa, że taka technologia raczej nie nadaje się do celów militarnych. Oczywiście - w taki sposób można uszkodzić lub nawet zniszczyć satelity przeciwnika, ale są na to łatwiejsze sposoby - np. naziemne lasery lub broń rakietowa. Jak przypomina „New Scientist” Chiny w 2007 roku zniszczyły starą sondę za pomocą rakiety. Tego samego dokonali Amerykanie w lutym 2008 roku.
Dlatego Cheng uważa, że tajna próba na orbicie to raczej test technologii łączenia obiektów w przestrzeni kosmicznej. Pierwszy moduł chińskiej stacji orbitalnej ma polecieć w kosmos już w przyszłym roku. System sterowania lepiej najpierw sprawdzić na mniej prestiżowych i tańszych obiektach - takich jak niewielkie sondy.
- Tak się robi aby sprawdzić sprzęt i oprogramowanie zanim użyje się ich w prawdziwym laboratorium kosmicznym - mówi Cheng. - Jeżeli coś pójdzie źle, niekoniecznie będzie to od razu polityczna katastrofa.