Ta symfonia śmiało może konkurować z eksperymentalną muzyką współczesną. Dźwięki syren zwielokrotnione przez echo może dać słuchaczowi niepowtarzalne przeżycia.
We wszechświecie nikt nie usłyszy żadnego głosu, bo poza planetami i gwiazdami panują tam warunki zbliżone do próżni. Ale NASA dowodzi, że to miejsce dość hałaśliwe pod warunkiem, że ma się klucz do słuchania. Dowodzą tego nagrania NASA udostępnione już na poczatku lat 90.
W 1977 roku NASA wysłała w kosmos dwie sondy Voyager 1 i 2 z misją zbadania zewnętrznych planet naszego Układu Słonecznego Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna. Sondy podróżuja z prędkością ok. 27 tys. km na godz. i przebyły już miliardy kilometrów. Wysłały ogromne ilości informacji i zdjęć tych planet. W 2012 roku, Voyager 1 stał się pierwszym obiektem wykonanym ludzką ręką, który opuściła Układ Słoneczny (co do tego czy sonda rzeczywiście opuściła nasz układ, czy nie, trwa między badaczami nierozwiązany spór). Sonda nadal przesyła dane, które potrzebują ponad 17 godzin, aby dotrzeć do Ziemi.
Fale dźwiękowe aby się rozchodziły wymagają takiego nośnika jak ciało stałe, ciecz lub gaz. Natomiast fale elektromagnetyczne nie mają żadnego problemu aby rozprzestrzeniać się próżni. Kiedy sondy były blisko planet rejestrowały fale wiatru słonecznego uderzające w ich magnetosferę. Sondom udało się „podsłuchać" atmosferyczne fale radiowe na które działał strumień naładowanych cząstek, a nawet emisję cząstek z miejsc takich jak pierścienie Saturna.
Fal elektromagnetycznych nie można usłyszeć, ale to nie znaczy, że nie mogą być przekształcone w dźwięki. Podobnie jak fale radiowe mogą być „tłumaczone" na mowę, czy muzykę np. w radio, strumienie danych Voyagera mogą występować w postaci dźwięków i to właśnie ich można posłuchać.