Prymas uważał, że papieżem powinien zostać Włoch. Dopiero kiedy pojawiła się szansa dla polskiego kandydata, energicznie włączył się do gry. To są niewątpliwie rzeczy nowe. Dla mnie jest to jeszcze jeden dowód wielkości i świętobliwości Sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego. Wcześniej mówiło się jedynie o ważnej roli w wyborze Jana Pawła II bloku elektorów niemiecko-amerykańskich wspartych przez kardynałów z Trzeciego Świata.
[b]Tymczasem grę na rzecz kardynała Wojtyły rozpoczął kardynał Siri, jeden z elektorów, któremu dawano największe szanse na wybór. [/b]
To jest coś niezwykłego. Do tej pory mieliśmy jego obraz Siriego jako kardynała, który do końca walczy o swój wybór. Z zapisków prymasa wyłania się nam człowiek wielki. Tekst prymasa jest niezwykle budujący, pokazuje ludzi, którzy potrafią wznieść się ponad własne ambicje, którzy bardzo wiele czasu poświęcają modlitwie, by dokonać właściwego wyboru.
Znakomity jest fragment zapisków, w których prymas opisuje, jak w czasie liturgii w Kaplicy Sykstyńskiej, odprawianej przez kardynałów z Polski, Niemiec i Austrii, porozumiewają się oni półsłówkami. Wyszyński mówi, że dzisiaj, 16 października, przypada święto Jadwigi Śląskiej, patronki Europy Centralnej, a na to kardynał Bengsch z Berlina odpowiada, że niemieccy kardynałowie podzielają tę radość. Nie umawiano się na jakieś głosowania, bloki, ale prowadzono bardzo subtelną, dyskretną grę.
[b]Te zapiski w zupełnie w nowym świetle pokazują postać prymasa na konklawe.[/b]
W ich kontekście trzeba inaczej odczytywać pewne gesty Jana Pawła II wobec kardynała Wyszyńskiego tuż po wyborze: nieoczekiwane uklęknięcie, pocałowanie w rękę. To być może nie była tylko oznaka szacunku i czci dla wielkiego prymasa, który utorował mu drogę do Watykanu przez zbudowanie pozycji Kościoła w Polsce, ale był w nich wyraz wdzięczności za to, co działo się na konklawe.