Ks. Nęcek: Miłosierdzie teologią XXI wieku

Gdzie nie ma ducha, tam małość daje znać o sobie. Szczucie, poniżanie i poróżnianie to przepustka do władzy – pisze rzecznik kard. Stanisława Dziwisza

Aktualizacja: 12.10.2011 08:36 Publikacja: 12.10.2011 00:43

Ks. Nęcek: Miłosierdzie teologią XXI wieku

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Red

Kiedyś ks. Józef Tischner podczas wykładu podkreślił, że na powolny upadek cesarstwa rzymskiego złożył się rozkład trzech elementarnych pojęć – osoby, sacrum i sztuki. Pojęcie osoby kryło w sobie głębię bycia etycznym. A być etycznym to umieć wziąć odpowiedzialność za słowa, czyny i ponieść konsekwencje podjętych decyzji.

Daleko od ducha

Tam, gdzie etyka jest kwestią uznania, tam człowiek staje się wyrazem pogardy. Wówczas cynizm jest dominantą życia, a cynik nie zna wartości niczego, ale zna cenę wszystkiego. Wówczas – jak słusznie zauważył Benedykt XVI – każda wartość jest podważalna i żadna norma nie jest nienaruszalna.

Pojęcie sacrum stawało się piękną formą, w której świętość pozbawiona była treści i przekonującej mocy. Siła intelektu – jak dopowiedział papież

– stawała się genialnym wyrafinowaniem w robieniu zła, a dobro i prawda nie miały siły przebicia. Chodzi o to, że dekadencja moralna społeczeństwa jest efektem zakłamania. Dlatego „jeśli człowiek stawia swoją wolę, swoją pychę i swoją wygodę ponad wymagania prawdy, to w końcu wszystko ulega odwróceniu. Nie oddaje czci Bogu, któremu jest ona należna, lecz oddaje cześć obrazom, pozorom opinii, które się narzuca, i zdobywa panowanie nad ludźmi".

Pojęcie sztuki zostało sprowadzone do koncepcji widza. Doskonale obrazuje to film „Gladiator", gdzie zasiadający w Koloseum Rzymianie brali udział w igrzyskach, ale duch ich przebywał daleko. Nie dziwi więc, że w miarę bogacenia się wzrastało zapotrzebowanie na koncepcję szczucia. Gdzie bowiem nie ma ducha, tam małość daje znać o sobie. Umieć szczuć, poniżać i poróżniać to przepustka do władzy. Jednak ta koncepcja doprowadziła do upadku.

Ksiądz Tischner fantastycznie stwierdził, że w takich okolicznościach „osoba traci poczucie sensu i staje się pusta, sacrum przemienia się w czystą formę, a  sztuka jest jedynie okazją do radości z okrucieństwa". Jak daleko jesteśmy od tamtego ducha? Otóż dzisiaj coraz częściej materia z zakładów pracy wychodzi coraz bardziej uszlachetniona, a człowiek coraz bardziej upodlony. Deptanie praw pracowniczych, wymuszanie umów, pozorowanie rozmów, unikanie dialogu, promocja głupoty, arogancji, buty i bylejakości – człowiek człowiekowi wilkiem się staje.

Kruszą się relacje

Oto w tym kontekście pojawia się wołanie z Krakowa.

II Światowy Kongres Miłosierdzia mający na celu przybliżenie światu idei miłosierdzia. Co więcej, uczestnicy Kongresu skierowali do Ojca Świętego Benedykta XVI list z prośbą o uznanie św. Faustyny za doktora Kościoła. Chodzi więc o stwierdzenie, że miłosierdzie jest teologią XXI wieku.

Hasłem kongresu jest zawołanie: „Miłosierdzie źródłem nadziei".

Jak pięknie brzmią ponadczasowe słowa modlitwy św. Faustyny zapisane w „Dzienniczku": „Panie Boże, daj mi miłosierne oczy, miłosierne uszy, miłosierne ręce i miłosierne serce". Takie słowa może wypowiedzieć człowiek wielkiego ducha, którego życie jest drogą, prawdą i stało się dla innych życiem. Słowo miłosierne buduje, a niemiłosierne, pałające nienawiścią, rujnuje.

Obecnie atakuje się ludzkie życie na jego obrzeżach. Niewygodni stają się dziecko i człowiek cierpiący. Aborcja i eutanazja zyskują licznych promotorów. Kruszą się relacje między kobietami  i mężczyznami, między dziećmi i rodzicami i w ten sposób – jak mówił Benedykt XVI – „wysychają źródła życia. Szerzy się nie życie, ale śmierć, pojawia się cywilizacja śmierci". Tymczasem miłosierdzie wyzwala nadzieję, mówiąc, że wszystko jest jeszcze do uratowania. Dlatego jedno z błogosławieństw brzmi: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią".

Nagląca potrzeba

Codzienność jest brutalna i egoistyczna. Publiczna debata pozbawiona skrupułów, a rzeczywistość dnia powszedniego coraz bardziej się zakłamuje. W takim kontekście wołanie o miłosierdzie staje się wprost naglącą potrzebą. Warto się starać, aby – jak to powiedziała red. Małgorzata Skowrońska – człowiek człowiekowi nie wilkiem, ale miłosierdziem był.

Autor jest rzecznikiem prasowym archidiecezji krakowskiej, konsultorem ds. środków społecznego przekazu Konferencji Episkopatu Polski i wykładowcą nauki społecznej Kościoła i dziennikarstwa Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie

Kiedyś ks. Józef Tischner podczas wykładu podkreślił, że na powolny upadek cesarstwa rzymskiego złożył się rozkład trzech elementarnych pojęć – osoby, sacrum i sztuki. Pojęcie osoby kryło w sobie głębię bycia etycznym. A być etycznym to umieć wziąć odpowiedzialność za słowa, czyny i ponieść konsekwencje podjętych decyzji.

Daleko od ducha

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Kościół
W mieszkaniu księdza odbyła się orgia. Jest decyzja Watykanu
Materiał Promocyjny
Jaką Vitarą na różne tereny? Przewodnik po możliwościach Suzuki
Kościół
Kard. Dziwisz zaprzecza zarzutom ws. molestowania. Duchowny był szantażowany?
Kościół
Kardynał Stanisław Dziwisz zostanie przesłuchany przez komisję ds. pedofilii
Kościół
Homoseksualizm i "ideologia LGBT" obok pedofilii w "Nowennie o czystości kapłanów"
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Kościół
Tomasz Krzyżak przewodniczącym komisji, która zbada zaniedbania w diecezji sosnowieckiej
Materiał Promocyjny
Psychologia natychmiastowej gratyfikacji w erze cyfrowej