– Nikiel, ołów i kadm nie powinny się znajdować w materiałach, z których zrobione są ubrania. Bywają jednak niestety w suwakach, guzikach, nitach i ozdobach – mówi Małgorzata Kozak, wiceprezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Wynika to z przygotowanego przez UOKiK raportu o wyrobach włókienniczych. Co trzeci produkt odzieżowy wzbudził zainteresowanie inspektorów handlowych.
Nieprawidłowości stwierdzono w 1455 (34,8 proc.) z 4187 partii produktów. Była to odzież dla dorosłych i dzieci, bielizna, pończochy, apaszki i szale. Najwięcej zastrzeżeń budziły oznakowania na etykietach właściwości odzieży, np. w bawełnianych skarpetkach nie było bawełny. Wiele ubrań zawiera też nadmiar związków chemicznych, takich jak np. formaldehyd.
– Nie jest naszym celem karanie przedsiębiorców za produkowanie lub sprzedawanie ubrań, które naruszają normy bezpieczeństwa lub jakości – tłumaczy Zdzisław Sznajder, podkarpacki wojewódzki inspektor Inspekcji Handlowej. – Najpierw zwracamy przedsiębiorcom uwagę, a dopiero potem stosujemy kary pieniężne, żądamy zwrotu za przeprowadzone badania laboratoryjne (2,5 tys. zł), zabraniamy sprzedaży towaru.
Joanna Pietrzak z Laboratorium Produktów Włókienniczych w Łodzi ostrzega, że niepokój klienta powinien budzić jaskrawy kolor kupowanej odzieży. Może świadczyć o niebezpiecznych składnikach zawartych w produkcie.