Prawnicy są zgodni, że w handlu na e-aukcjach nabywca jest w dużo lepszej sytuacji niż sprzedawca. Jeżeli wylicytuje np. aparat fotograficzny za 5 tys. zł, a jego wartość rynkowa wynosi np. 15 tys. zł, towar musi mu zostać wydany.
Do pomyłek dochodzi najczęściej, kiedy już po czasie okazuje się, że sprzedawca nie ustalił przed licytacją ceny minimalnej.
Nabywca górą
– W tego rodzaju sprawach sądy konsekwentnie uznają, że poprzez wybór opcji „kup teraz" lub wygraną w licytacji dochodzi do wiążącej prawnie umowy sprzedaży niezależnie od ceny – mówi Marek Wiński, radca prawny z kancelarii Hasik, Wiński i Partnerzy. – Sądy słusznie przyjmują, iż istotą sprzedaży internetowej jest szybka decyzja w sprawie kupna wystawionego na aukcji towaru i skorzystanie z okazji.
Tak było m.in. w Łukowie. Tamtejszy Sąd Rejonowy uznał, że ciągnik siodłowy Volvo (o wartości rynkowej około 38 tys. zł) przez brak minimalnej ceny sprzedaży musiał zostać przekazany zwycięzcy licytacji za 11 tys. zł. A wyrok ten utrzymał się póżniej w apelacji.
W innej sprawie SR dla Warszawy- Pragi Północ orzekł, że wygrana licytacja w internetowym serwisie aukcyjnym Allegro to umowa kupna-sprzedaży, ze wszystkimi konsekwencjami. I oferent musiał sprzedać samochód za około 23 tys. zł, bo zapomniał w swej aukcji dodać ceny minimalnej na dużo wyższym poziomie.