Kancelaria Prezydenta zapewnia, że skorzystanie z uprawnień przewidzianych tzw. ustawą frankową nie będzie miało wpływu na toczące się lub przyszłe procesy z bankami. Nie wszyscy zgadzają się z taką tezą. Niektórzy prawnicy oraz Ruch STOP Bankowemu Bezprawiu uważają, że projekt da argumenty bankom w obronie przed coraz liczniejszymi pozwami kredytobiorców.
Błędna waloryzacja
Zdaniem adwokat Joanny Karniol wprowadzenie definicji kredytu indeksowanego – udzielony w złotówkach, ale waloryzowany kursem franka – może utrudnić sytuację prawną dużej grupy kredytobiorców. Społeczny Ruch STOP Bankowemu Bezprawiu uważa, że projekt faktycznie legalizuje wady prawne umów.
Część frankowiczów podkreśla, że nie mają kredytu walutowego – ten musi być udzielony i spłacany w walucie obcej, ale waloryzowany. Tymczasem banki najczęściej wypłacały kwotę w złotówkach, którą przeliczały po kursie kupna franka. Od tej kwoty wyliczały należne raty, które przeliczały na złotówki, często według swojego kursu. Ten mechanizm prezydencki projekt definiuje jako indeksowanie. W kredycie denominowanym jego kwota jest wyrażona we frankach, a następnie przeliczana na złotówki, ale raty są liczone we frankach. Jednym słowem: kredyt i raty w złotówkach, ale wartość długu waloryzowana w walucie obcej.
– W tym nie ma nic złego, to często stosowana zasada, np. przy wysokiej inflacji – tłumaczy Marcin Szymański z kancelarii Drzewiecki, Tomaszek & Wspólnicy.
Problem w tym, że kurs waluty bank wyznacza wedle swego uznania. Wysokość długu zależy więc od jednostronnej decyzji banku, która może zmienić w ciągu pięciu minut. I frankowicze podważają właśnie ten mechanizm, czyli klauzulę waloryzacyjną nieodnoszącą się do niezależnego od banku wskaźnika, np. kursu NBP. Są już pierwsze wyroki przyznające im rację.