Obywatele krajów UE mogą swobodnie przekraczać wewnętrzne granice, ale podczas zakupów w sieci nie jest to już takie proste. W Internecie są granice. Właściciele e-sklepów nie zawsze chcą wysyłać towar do innego państwa.
Z "granicą" w Internecie spotkała się Danuta Góra. Chciała kupić buty. Przejrzała oferty internetowe sklepu Bata, ale obuwie, jakie ją zainteresowało, było dostępne jedynie na czeskiej stronie tego sklepu. Spróbowała więc dokonać zakupu przez tę stronę, ale formularz zamówienia umożliwiał podanie adresu wysyłki tylko w Czechach. Okazało się, że klient z Polski nie kupi tego, co Czech, mimo że przepisy zabraniają dyskryminacji konsumentów ze względu na ich pochodzenie.
Dyskryminacja konsumentów ze względu na przynależność państwową lub miejsce zamieszkania jest zakazana przez dyrektywę 2006/123/WE. Z tym że zgodnie z jej postanowieniami możliwe jest wprowadzenie różnic w warunkach dostępu do oferowanych usług, jeżeli są uzasadnione obiektywnymi kryteriami.
– Może nim być, np. dodatkowy koszt nałożony na konsumenta, który wynika z konieczności dostarczenia produktu do znacznie oddalonego miejsca – wyjaśnia Piotr Stańczak, dyrektor Europejskiego Centrum Konsumenckiego (ECK) w Polsce.
Konieczność dopłaty do usługi ze względu na pochodzenie jest dyskryminacją.