Ukraina. Przed ofensywą na froncie

Ukraiński przywódca odwiedza ważne stolice europejskie. A Rosja boi się ataku.

Publikacja: 15.05.2023 03:00

Kanclerz Scholz, zachowujący powściągliwość wobec niektórych oczekiwań Kijowa, wita prezydenta Zełen

Kanclerz Scholz, zachowujący powściągliwość wobec niektórych oczekiwań Kijowa, wita prezydenta Zełenskiego

Foto: STRINGER / UKRAINIAN PRESIDENTIAL PRESS SERVICE / AFP

– Jeszcze kilka wizyt i będzie dostatecznie – żartował prezydent Wołodymyr Zełenski pytany w Berlinie pytanie, czy Ukraina dostała już wystarczająco broni.

Tuż przed jego pierwszym przyjazdem do niemieckiej stolicy po wybuchu wojny, Niemcy ogłosiły największą od początku wojny transzę pomocy wojskowej dla ukraińskiej armii – wartości ponad 2,5 mld euro.

Czytaj więcej

Zełenski: Niemcy prawdziwym przyjacielem i sojusznikiem, na którym można polegać

Przyjazne Niemcy

Wcześniejsze pełne uprzedzeń stosunki (z odmową przyjęcia w Kijowie prezydenta Franza-Waltera Steinmeiera) zamieniły się obecnie w pełne poparcie dla ukraińskiej walki. Jednak Zełenski zapowiadał w Berlinie utworzenie „niszczycielskiej koalicji” w celu przekazania Ukrainie zachodnich samolotów. Wydaje się, że Niemcy nie są na to jeszcze gotowe.

Do Berlina ukraiński przywódca przyjechał z Rzymu, gdzie władze Włoch obiecały kolejne transze pomocy wojskowej. Ale premier Giorgia Meloni od początku swego urzędowania wspierała Kijów.

Jednak główny celem przyjazdu do Włoch były odwiedziny w Watykanie i pierwsze od wybuchu wojny rozmowy z papieżem. Stosunki z papieską dyplomacją i samym Franciszkiem są jednak napięte, Kijów zarzuca im, że nie potępili rosyjskiej agresji.

– Poprosiłem, by potępiono rosyjskie zbrodnie na Ukrainie. Dlatego, że nie można stawiać na równi ofiarę agresji i agresora – informował prezydent Wołodymyr Zełenski o swych rozmowach z papieżem Franciszkiem.

Pod koniec ubiegłego roku Kijów przedstawił swój dziesięciopunktowy plan pokojowy, który zakłada nie tylko całkowite wycofanie Rosji z okupowanych terenów, ale i powołanie trybunału do sądzenia rosyjskich zbrodniarzy wojennych czy gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy. Papież Franciszek zaś, kończąc swą niedawną pielgrzymkę do Budapesztu, poinformował, że Watykan zaangażowany jest w jakieś rozmowy pokojowe, nie wiadomo jednak z kim i o czym. Władze ukraińskie natychmiast odpowiedziały, że nic o nich nie wiedzą.

– Opowiedziałem także o naszej formule zawarcia pokoju jako jedynym działającym algorytmie sprawiedliwego pokoju. Zaproponowałem, by (Watykan) przyłączył się do jego realizacji.

Obecnie też nie wiadomo, czy w trakcie swej wizyty w Watykanie Zełenski został poinformowany o czym i z kim rozmawia papieska dyplomacja w sprawie przerwania wojny na Ukrainie. Jeśli papież przedstawił mu swój plan pokojowy, to z wypowiedzi prezydenta można sądzić, że odniósł się do niego chłodno.

Wielki strach

W tle wizyt Zełenskiego w stolicach, które nie były zbyt przychylne Kijowowi, ukraińska armia cały czas szykuje się do kontrataku. Na froncie po rosyjskiej stronie panuje duży niepokój z powodu tego zapowiadanego od dawna natarcia. Zamienił się on w prawdziwą panikę, gdy w piątek rosyjscy blogerzy wojskowi zaczęli przekazywać informacje o ukraińskich atakach: od koncentracji kutrów desantowych na Dnieprze, poprzez ostrzał pociskami z bronią chemiczną rosyjskich pozycji w stepach zaporoskich, po ruch ukraińskich kolumn pancernych z Charkowa w stronę ukraińskiej granicy. Po kilku godzinach narastającej paniki, późno w nocy rosyjskie Ministerstwo Obrony zdementowało wszystkie te doniesienia.

– Wszyscy ci korespondenci, którzy gotowi byli uciekać w ataku histerii, kręcą się koło sztabów wojskowych i przekazują atmosferę, która tam panuje. To ciekawa informacja o tzw. drugiej armii świata – zauważył rosyjski, niezależny publicysta i politolog Andriej Piontkowski.

Wydaje się jednak, że „atak histerii” był kolejną odsłoną walki właściciela armii rosyjskich najemników Jewgienija Prigożina z establishmentem wojskowym. Zaczęła się ona bowiem od informacji przekazywanych przez korespondentów z nim związanych. A Prigożin naprawdę boi się ukraińskich ataków, ale lokalnych, wokół Bachmutu, które mogą doprowadzić do okrążenia i zniszczenia jego sił.

– Nasze wojska stopniowo posuwają się w dwóch kierunkach w okolicach Bachmutu – przyznała ukraińska wiceminister obrony Hanna Malar. Według analityków wojskowych, Ukraińcy odbili ok. 18 km kw. terenu na południowy zachód i północny zachód od miasta. Dzięki temu odrzucili Rosjan od jedynej drogi zaopatrzeniowej swoich oddziałów broniących go.

Lokalne ataki miały nieoczekiwany rezultat: część rosyjskich oddziałów wpadła w panikę i zaczęła uciekać. – Zużyliśmy naszą amunicję również na to, by powstrzymać tłum uciekających rosyjskich żołnierzy – bez ogródek przyznał Prigożin. Ukraińskie oddziały posunęły się jednak tylko około 0,7–2,5 km w głąb rosyjskich pozycji, gdy pierwsza linia obrony sięga na głębokość do 8 kilometrów.

Ale i tak w walkach poginęli wyżsi rangą rosyjscy dowódcy, najprawdopodobniej próbujący zaprowadzić porządek we własnych szeregach.

Kto strzelał

Kolejną porażkę, możliwe że również związaną z narastającą nerwowością, rosyjska armia poniosła już na własnym terytorium. W sobotę straciła całą „grupę lotniczą” (dwa lub nawet trzy samoloty i dwa helikoptery) w pobliżu ukraińskiej granicy, w obwodzie briańskim. Jak zwykle wystartowały do atakowania ukraińskich miejscowości: Su-34 do bezpośredniego bombardowania, Su-35 jako jego osłona. W skład „grupy” wchodził też helikopter Mi-8 ze stacją zakłóceń radiolokacyjnych na pokładzie (która miała uniemożliwić trafienie samolotów) oraz kolejny Mi-8 do ewentualnej ewakuacji zestrzelonych pilotów.

Wszystkie zostały zniszczone i nie jest jasne jak. Część zachodnich ekspertów uważa, że Ukraińcy rozmieścili swą broń przeciwlotniczą na samej granicy. Ale część Rosjan twierdzi, że pogrom (były to największe, jednorazowe straty rosyjskiego lotnictwa od marca 2022 roku) urządziła własna rosyjska obrona przeciwlotnicza.– Sam Prigożin też sugerował, że to Rosjanie strącili swoje samoloty.

– Sami siebie wystraszyli – podsumował analityk Iwan Kiriczewski.

– Jeszcze kilka wizyt i będzie dostatecznie – żartował prezydent Wołodymyr Zełenski pytany w Berlinie pytanie, czy Ukraina dostała już wystarczająco broni.

Tuż przed jego pierwszym przyjazdem do niemieckiej stolicy po wybuchu wojny, Niemcy ogłosiły największą od początku wojny transzę pomocy wojskowej dla ukraińskiej armii – wartości ponad 2,5 mld euro.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Ukraińska poczta uczciła topienie rosyjskich okrętów znaczkiem
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 798
Konflikty zbrojne
Krwawy ślad wracających z wojny. Byli żołnierze zabijają w Rosji
Konflikty zbrojne
Marder i Leopard na „wystawie” w Moskwie. Kreml chwali się zdobyczami
Konflikty zbrojne
Podpalono letni dom szefa Rheinmetallu. Zemsta za broń dla Ukrainy?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił