Gazeta relacjonuje spotkanie szefa PiS z wyborcami we wsi Łyse w miniony weekend, podczas którego ogłosił on decyzję rządu o zakazie wwozu zboża i innych produktów rolnych z Ukrainy. „Było to wystąpienie, które po raz kolejny unaoczniło obserwatorom, do kogo należy ostatnie słowo w polskiej polityce” – pisze korespondent „Die Welt” Philipp Fritz. Relacjonuje, że szef PiS zapewnił, iż Polska dalej będzie wspierać Ukrainę, ale obowiązkiem rządu jest strzec interesów przede wszystkim własnych obywateli.
„Sektor rolniczy w Polsce jest jednym z największych w Europie i ma odpowiednio duże wpływy. dotknięci (kryzysem) mieszkańcy wsi należą do wiernego elektoratu PiS, chociaż partia ta nie jest bezkonkurencyjna na obszarach wiejskich” – pisze niemiecki dziennikarz.
Koszty solidarności
Ocenia on, że wprowadzony zakaz wwozu i tranzytu produktów rolnych z Ukrainy jest niczym „grom z jasnego nieba – zarówno dla polskiego rządu, który akurat prowadzi z negocjacje z Ukrainą dokładnie w tej sprawie, jak i dla Ukrainy, dla której w czasie wojny eksport towarów do sąsiedniej Polski, jest szczególnie ważny, a także dla UE, której decyzje Polska bez namysłu lekceważy”.
Czytaj więcej
Polska niezgodnie z prawem UE zablokowała import produktów rolnych z Ukrainy. Bruksela wstrzymuje się jednak z potępieniem.
„Premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, który także był obecny w miejscowości Łyse, a także powołanemu właśnie nowemu ministrowi rolnictwa Robertowi Telusowi nie pozostało nic innego, jak zgodzić się z Kaczyńskim” – pisze Philipp Fritz.