Pierwsza od wybuchu wojny wizyta zagraniczna prezydenta Wołodymyra Zełenskiego zaskoczyła jego rodaków. Nie opuszczał kraju odkąd Rosja zaatakowała Ukrainę 24 lutego. Zdalnie przemawiał podczas szczytu G20, szczytu NATO w Madrycie, Zgromadzeniu Ogólnym ONZ i wielu innych ważnych międzynarodowych imprez. Dlaczego po 300 dniach wojny postanowił wyjechać z kraju i osobiście udać się do Waszyngtonu? - To musi być bardzo ważne, biorąc pod uwagę odległość do USA i czas, który trzeba poświęcić na podróż - mówi „Rzeczpospolitej” Ołeksij Melnyk, ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego z kijowskiego Centrum Razumkowa. - Myślę, że to nie była inicjatywa Kijowa, lecz Białego Domu - dodaje.