Na marginesie szczytu Partnerstwa Wschodniego w Brukseli spotkali się premier Armenii Nikol Paszynian i prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew. Ogłoszono zawarcie porozumienia dotyczącego budowy kolei, która połączy armeński Jerasch z miejscowościami Dżulfa i Ordubad, znajdującymi się na terytorium Nachiczewańskiej Republiki Autonomicznej (część Azerbejdżanu oddzielona od reszty kraju). Z Ordubadu kolej pobiegnie do armeńskiego Meghri, a stamtąd do azerskiego Horadiz. Kolej powstała na tym odcinku za czasów Związku Radzieckiego, po wybuchu wojny w Górskim Karabachu została zamknięta na początku lat 90. i częściowo rozebrana.
To przełomowa decyzja dla Azerbejdżanu, który będzie mógł uruchomić połączenie kolejowe z sojuszniczą Turcją poprzez zaledwie 10-kilometrowy odcinek granicy tureckiej z nachiczewańską autonomią. W Ankarze jeszcze w ubiegłym roku mówiono o gotowości rozpoczęcia budowy. Z kolei Armenia wyjdzie z blokady kolejowej i połączy się z Iranem (poprzez Dżulfę) oraz Rosją (poprzez Baku). Ormianie mają połączenia kolejowe z Gruzją, ale stamtąd pociągi po wojnie w 2008 r. nie jeżdżą do Rosji. Bo kolej przebiega przez separatystyczną Abchazję, nieuznawaną przez Tbilisi.
Paszynian zaznaczył, że do porozumienia w tej sprawie kraje doszły podczas listopadowego spotkania w Soczi w obecności Władimira Putina. Po ofensywie Azerbejdżanu i przegranej przez Armenię wojny w Górskim Karabachu jesienią 2020 r. Rosja rozstawiła tam siły pokojowe i pośredniczy w relacjach pomiędzy krajami.
Znany armeński politolog Stepan Grigorian twierdzi, że pojawiła się krucha nadzieja na zakończenie konfliktu w regionie. Zwłaszcza że rządy w Erywanie i w Ankarze wyznaczyły ostatnio swoich przedstawicieli, którzy mają się zająć normalizacją relacji (Turcja i Armenia nie mają stosunków dyplomatycznych z powodu ludobójstwa Ormian sprzed stulecia). Uruchomiono też loty czarterowe (granica pomiędzy krajami jest zamknięta i strzeżona przez Rosjan).