Po ataku albańskich bojowników na policjantów w macedońskim Kumanowie kolumna dziesięciu wojskowych Hummerów wraz z członkami jednostki antyterrorystycznej do zadań specjalnych wyruszyła do położonej na południu Serbii bazy wojskowej Ristovac. Bazę odwiedził również szef MSW Nebojša Stefanović. Jak donosi portal kurir.rs w Prešewie, na granicy serbsko-macedońskiej, stacjonują obecnie serbskie oddziały wojskowe, wzmocnione przez siły policyjne oraz 450 antyterrorystów.
W dwudniowych walkach w macedońskim mieście Kumanowo zginęło ośmiu policjantów i prawdopodobnie 20 Albańczyków. W Macedonii ogłoszono dwudniową żałobę po zabitych policjantach.
Do starcia doszło prawie trzy tygodnie po tym, jak 21 kwietnia około czterdziestu uzbrojonych ludzi z Kosowa, przejęło na kilka godzin kontrolę nad posterunkiem policyjnym na granicy kosowsko-macedońskiej. Kosowscy terroryści ogłosili wówczas, że domagają się ustanowienia państwa albańskiego na terytorium Macedonii.
Najprawdopodobniej ta sama grupa spowodowała eksplozje w pobliżu dwóch posterunków policji w miastach Tetowie i właśnie Kumanowo w dniu 9 grudnia ubiegłego roku. Już wówczas eksperci ostrzegali przed kolejnymi próbami destabilizacji stosunków między grupami etnicznymi.
Co ciekawe, w kwietniu albańska bojówka dopuściła się nawet ataku na macedoński parlament. Wybuch przypominał atak z 28 października 2014 roku, kiedy to dwa pociski uszkodziły dach i ściany budynku rządowego. Sprawa pozostała niewyjaśniona. "Koha Ditore", największy dziennik wydawany w Kosowie, opublikował tydzień później oświadczenie podpisane przez komendanta Kushtrima i samozwańczą Armię Wyzwolenia Narodowego, w którym przyznają się do ataku z 10 kwietnia 2015 roku.