Być może prawdą jest, że w zamyśle jej twórców prace komisji mają być tylko formalnością. Jednak na miejscu polityków PO, PSL i LiD byłabym ostrożna – ani prace rywinowskiej komisji śledczej, ani komisji do spraw Orlenu nie potoczyły się tak, jak planowała większość sejmowa. Podobnie może być i tym razem, zwłaszcza że raczej nie uda się uciec od kontekstu sprawy – afery węglowej. Afery, w której pojawiały się zawrotne sumy pieniędzy, ale i morderstwa. I w tym kontekście efekt prac komisji jest zagadką.
Śmierć popularnej byłej minister budzi naturalne emocje, ale też łatwo jest te emocje sztucznie wywoływać. Chwyty już znamy – i te o „graniu śmiercią Blidy”, i te o „zasypywaniu węglem tragedii”. Ale zawołanie Kutza: „przestańcie sobie wycierać gębę panią Blidą”, skierowane do PiS, można równie dobrze skierować w drugą stronę. Nie bez przyczyny siostra Barbary Blidy w kampanii wyborczej zdjęła z jej grobu tabliczkę z nazwiskiem – nie chciała, by grób pojawił się w spotach wyborczych jakiejś partii.
Dobrze byłoby więc, aby wszystkie strony politycznego sporu, w którego centrum znalazła się dziś śmierć Barbary Blidy uważały na gesty i słowa. Aby poseł Tomasz Tomczykiewicz z PO nie pozwalał sobie na nazywanie rządów PiS „stalinizmem XXI wieku” – nawet jeśli przychylne jego partii media nie zająkną się, że plecie straszliwe bzdury. Aby posłanka Beata Kempa z PiS nie pozwalała sobie na nierozsądne stwierdzenia, że jest „zaszczuwana jak Blida” – bo musi to wywołać publicystyczne głosy potępienia.
Dobrze by więc było, aby partie do komisji śledczej wysłały polityków powściągliwych w wyrażaniu emocji i oszczędnych w słowach. Oczywiście jeśli chcą, aby ta komisja cokolwiek pożytecznego ustaliła.