To dobry precedens, gdyż prawo jest od tego, by go przestrzegać. Polska – na tle innych krajów – i tak ma bardzo restrykcyjne przepisy w kwestii badań prenatalnych i przerywania ciąży. Jeśli jeszcze to prawo jest dodatkowo ograniczane przez lekarzy, jest to zła praktyka. Sąd, orzekając o winie i przyznając odszkodowanie, postąpił zatem jak najbardziej właściwie. Wierzę, że taki wyrok pohamuje bezprawne działania lekarzy, którzy z obawy przed ostracyzmem czy potępieniem społecznym zwlekają z podejmowaniem decyzji, które muszą być podejmowane szybko. Mam nadzieję, że to ostatni taki przypadek i lekarze – rozumiejąc, iż będą pociągani do odpowiedzialności karnej za tego rodzaju decyzje – nie powtórzą tego błędu.

Dla dziecka, które urodziło się i żyje, dlatego że matka nie mogła zrobić badań prenatalnych, proces jest w pewnym stopniu deprymujący, ale wina nie leży ani po stronie sądu, ani rodziców. Jeśli bowiem komuś przysługuje jakieś prawo, nie można go zawstydzać i zmuszać, by zaniechał domagania się odszkodowania czy spełnienia słusznych roszczeń. Ta sprawa jest analogiczna do przypadku Alicji Tysiąc, którą także próbowano zawstydzić i zastraszyć. Mówiono, że udając się do europejskiego Trybunału, postępuje niemoralnie wobec dziecka.

Jedyną receptą jest traktowanie tego typu przypadków w sposób dyskretny, aby w miarę możliwości nie wystawiać dziecka na przykre przeżycia.